Biorąc sobie do serca prośbę
chłopaków i fakt, że najbliższą okolice już zwiedziła, a do dalszej podróży
zmuszona była skorzystać z drużynowego busa, który będzie do jej dyspozycji
dopiero popołudniem, ostatecznie utkwiła właśnie w tym miejscu.
Miejsce nie było najgorsze,
chociaż zdecydowanie bardziej wolałaby spędzić te kilka godzin w ciepłym hotelu
zamiast marznąć. Stojąc wśród kilkuosobowej grupki osób, które w mniejszym bądź
większym stopniu były powiązane ze skokami, czekała aż wiatr zmniejszy się na
tyle, by móc przeprowadzić kwalifikacje. Większość była sceptyczna co do tego
faktu i poważnie obawiano się także o sam konkurs, bo prognozy nie były dość
optymistyczne. Dopóki jednak nie podjęto żadnej decyzji, wszyscy stali więc na
posterunku, gotowi w każdej chwili wykonać zadanie jakie do nich należy. Nie
wychwyciła momentu, w którym ona sama zaczęła wpatrywać się w górę skoczni, a w
myślach zaklinała pogodę by ta się nad nimi zlitowała. Bynajmniej nie z powodu
zimna, ani też nie dlatego, że chciała jechać na zaplanowaną wcześniej
wycieczkę. Sama się zdziwiła, gdy odkryła, że tak naprawdę chciała, aby
kwalifikacje się odbyły. Tylko dlatego, a może przede wszystkim po to, by móc
dopingować nowych przyjaciół. Suche fakty, którymi notorycznie była karmiona
jeszcze przed wyjazdem, nawet w najmniejszym stopniu nie oddawały tej otoczki,
która towarzyszyła zawodom. Naprawdę ją to wciągnęło, mimo iż tak naprawdę rywalizacja
jeszcze się nie rozpoczęła, ale tych kilka skoków, które zdołali oddać
zawodnicy rozbudziło w niej kibicowski apetyt.
- Jak możesz pić to paskudztwo?!
Odwróciła się o milimetr, by
odebrać z rąk Petera parujący kubek z kawą zbożową.
- Kwestia przyzwyczajenia –
wzruszyła ramionami, a upiwszy łyk gorącego napoju od razu poczuła się dużo
lepiej. Zauważyła, że on, podobnie jak kilka otaczających ją osób popijało
typowo mocną czarną.
- Zmarzłaś.
Tym stwierdzeniem mógłby obdarzyć
połowę zebranych kibiców, bo chyba wszystkim aura dokuczała niemiłosiernie. W
drodze powrotnej od miejsca, gdzie można było kupić coś ciepłego, przystanęli
przed niewielkim ekranem, na którym telewizja relacjonowała przebieg zawodów.
Zawodnicy wydawali się być rozluźnieni, machali do kamer i żartowali z
operatorami, ale dało się wyczuć podenerwowanie, jakie powoli udzielało się już
wszystkim.
- Na co oni czekają! - mruknął
pod nosem Słoweniec, wskazując na jeden z małych drewnianych domków, gdzie od
kilku minut debatowano nad zasadnością dalszego przeciągania kwalifikacji. Po
raz trzeci w przeciągu półtorej godziny próbowano podjąć decyzję, którą chyba
już każdy na terenie skoczni uważał za jedyną słuszną. – Idziesz do środka? –
uczynił krok w kierunku ich domku, gdzie reszta ekipy słoweńskiej oczekiwała na
rozwój sytuacji.
Kiwnęła głową przecząco, gdy kilka
kilometrów od nich mignęła charakterystyczna kurtka.
- Zaraz przyjdę, muszę coś jeszcze
załatwić!
I już jej nie było.
Tymczasem zziębnięty Peter
skierował się do boksu, tuż przed drzwiami wyrzucił kubek z gorącym napojem,
którego nawet nie spróbował.
- Jakieś wieści?
Kranjec podniósł wzrok znad nart, w których setny raz już sprawdzał
wiązania. Miał obsesję na tym punkcie, wiedział o tym, ale ta wiedza nie szła w
parze z zaprzestaniem tego działania. Przeciwnie im bliżej było zawodów, tym
częściej sprawdzał wszystkie istotne elementy sprzętu.
- Na moje oko wracamy do hotelu –
zawyrokował, siadając obok Jaki wyciągnął telefon, który już kilkukrotnie
wcześniej rozbrzmiewał głośnym dzwonkiem. Spojrzał na wyświetlacz ”sześć nieodebranych połączeń” –
wszystkie z jednego numeru. Przez krótką sekundę zastanawiał się nad tym czy
powinien odzwonić, czy nadal warto angażować się w coś, w co nie do końca go
satysfakcjonuje. Zanim podjął decyzję usłyszał głos starszego kolegi.
- Gdzie Lucy? – Tepes siedział w
rogu, pogrążony jak zawsze w rytmach swego ipoda, ale był uważnym obserwatorem
i od razu zauważył, że Peter wyszedł z ich nową koleżanką, a wrócił sam. A do
tego na ekranie telewizora dostrzegł coś, co wyraźnie go zainteresowało.
- Miała coś do załatwienia –
wyjaśnił, kasując ostatnie połączenia i wyłączył ostatecznie telefon by mieć
chociaż złudne uczucie wolności. – Chyba poszła do toalety.
- To dlaczego teraz kłóci się z
Hofferem?!
Wszyscy odwrócili się w stronę
telewizora, na którym rzeczywiście Lucy wdała się w ostrą wymianę zdań z
dyrektorem zawodów.
- Może wcisnął się przed nią w
kolejce do kibla – zaśmiał się Jaka.
Widać było, że rozmowa pomiędzy ową
dwójką była ożywiona. Mówiąc delikatnie, bo gestykulacja Lucy zdradzała
wzburzenie, a i Hoffer nie pozostał jej dłużny. Zbliżenie kamery pokazało
czerwoną twarz mężczyzny, podczas gdy z ust dziewczyny, ostre niczym brzytwa
słowa, wciąż uciekały obłoczki pary.
Nagle obraz z kamery zmienił się,
a na ekranie ujrzeli pięknie zaśnieżoną skocznie.
- eeeeee- rozległ się głośny jęk
rozczarowania.
Tymczasem po mniej więcej dziesięciu
minutach, a jeśli wierzyć skrupulatnym obliczeniom Roberta – siedmiu minutach,
pojawiła się Lucy. Otrzepała kurtkę ze śniegu, którego wciąż przybywało i potarła
dłońmi czerwone policzki, a chłopcy zastanawiali się czy ich kolor zawdzięcza
zimnu, czy może furii, z jaką jeszcze kilka minut temu patrzyła na Hoffera.
- Lubię śnieg, ale nie aż w
takiej ilości – jęknęła dramatycznie, chociaż prawdą było, że zima zawsze była
jej ulubioną porą roku i nawet taka pogoda jak ta dzisiaj, nie była wstanie
tego zmienić. – Chyba się zbieramy, co? – zaczęła pakować swoją torbę,
wrzucając do futerału aparat, który podczas tych kilku godzin powiększył się o
kilkanaście nowych zdjęć.
- Nie było żadnego komunikatu…-
mruknął Robert. - … chyba że ty wiesz coś więcej?
Pytanie zawisło w powietrzu, a cztery
pary oczu wpatrywało się wyczekująco w dziewczynę.
Wzruszyła ramionami – Po prostu
widzę, co się dzieje i wydaje mi się, że skakanie w tych warunkach to czysta
głupota.
- I to właśnie powiedziałaś
Hofferowi?
Nie zdołała ukryć zaskoczenia na
twarzy.
- Mniej więcej…- przeciągała
sylaby jakby nagle zaczęła się jąkać. Powinna się tego była spodziewać,
przecież wiódł główną rolę w tym całym „cyrku”.
Pewnie któraś z kamer musiała ich przyuważyć, pytanie tylko jak wiele pokazano.
– Spotkałam go przypadkiem, spytałam o decyzję jury, ale mnie zbył…
- Wyglądało jakbyś chciała go
pobić – wtrącił się Peter.
- Wziął mnie za dziennikarkę, a
najwyraźniej ich nie lubi bo nie był zbyt rozmowny. Swoją drogą on chyba już
podlega pod emeryturę, prawda? Myślę, że lepiej byłoby jakby ktoś młodszy
przejął dowodzenie, co o tym sądzicie?
Próbowała wciągnąć ich do rozmowy
na ten temat, ale początkowo ich milczenie się przeciągało, a potem wparował
Goran i oznajmił iż wracają do hotelu. Tak więc temat odszedł w niepamięć,
chociaż ona przez połowę drogi powrotnej zastanawiała się nad słusznością
swoich osądów.
~....~
Z lekkim opóźnieniem, ale biorąc pod uwagę wczorajszą awarię prądu i to co działo się za oknem to i tak szczęście, że w ogóle rozdział jest.
Rozmowny Walter? Ooo, tego się nie spodziewałam! ;dd Że aż czerwony? No, zimno trochę dało na pewno, ale rozmowa swoją drogą :)
OdpowiedzUsuńPowracam do sherlockowania. KIM JEST LUCY? Więc w tym rozdziale wyłapałam jedno ważne zdanie: "Suche fakty, którymi notorycznie była karmiona jeszcze przed wyjazdem". No a to oznacza już definitywnie że fanką ani rodziną nie jest :D A wręcz prawdopodobnie nic nie wiedziała o skokach i ktoś jej się kazał nauczyć reguł i wszystkiego... Kurcze, może nie uwierzysz, ale to brzmi jak wyjęte z mojego opowiadania które mam częściowo zapisane a częściowo od ponad roku w głowie. Może je w końcu spiszę, tak z okazji świąt i nowego sezonu... :D No więc Lucy może być szpiegiem... Dobra, słabe, szczególnie że podpowiedziałaś mi że jedna osoba wie co ona tam robi. Tylko która? Peter, Jaka, Robert, Jurij... Obstawiałabym Roberta, ale w sumie nie mam za bardzo na to argumentów. Na razie! Tak, tak... No to muszę czekać do kolejnego odcinka żeby dowiedzieć się czegoś więcej, ojojoj. Jakoś wytrzymam.
Pozdrawiam gorąco! :)
Tak w ogóle, czy tylko ja liczę dni do świąt? :D Jeszcze tylko 17 dni!
Hehe, wiedziałam że to zdanie wpadnie komuś w oko. I nie ukrywam, że właśnie takie było zadanie. Widzę, że mi się udało, z czego ogromnie się cieszę :-)
UsuńBlisko, coraz bliżej jesteś tego, aby odgadnąć kto wie o niej najwięcej i zna powód jej obecności wśród nich. Ale to jeszcze nie jest strzał w 10, niestety. Kombinuje dalej.
Skoro już się pochwaliłaś, to błagam przepisz swoje pomysły na klawiaturę i śmigaj na blogu. Czekam niecierpliwie na wiadomość od ciebie w tej sprawie.
Uu... sherlockowanie działa :D Nie będę teraz więcej zgadywać bo się zamotam, chyba poczekam do kolejnego rozdziału :D sprawdziłam właśnie ile mam napisane tej historii: dokładnie prolog i rozdział pierwszy :d muszę sobie zrobić jakiś zapas, jak dobrze pójdzie to może na TCS zacznę publikować?... przypominaj mi co tydzień jak skomentuje twój nowy rozdział XD
UsuńHahh, właśnie czytam sobie co już zapisałam i będę to musiała poddać solidnej obróbce. Tak tylko piszę, muszę się tym z kimś podzielić xd
UsuńSkoro masz już napisany prolog to już coś ;-)
UsuńJa też zaczęłam publikować to opowiadanie mając zaledwie prolog i dwa rozdziały zapasów. Jak na razie daje radę więc trzymam kciuki, aby i Tobie się udało. Oczywiście będę wypytywać o kolejne postępy, ale moja skleroza też może mnie dopaść w każdej chwili :D
Pozdrawiam i czekam niecierpliwie.
Heej, co się tam działo tak naprawdę? Bo że Lucy wali ściemę prosto między oczy, to widać od razu, za bardzo jakoś przejęła się tym, że kamery pokazały jej pogawędkę z Walterem.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się tylko, kto podpadł komu, bo z kontekstu nie wynika. I skąd tu nagle Hofer, wśród Słoweńców i Norwegów, którzy też są dla niej chyba ważni pod jakimś konkretnym względem.
Znów zasiałaś zdecydowanie więcej wątpliwości niż ich wyjaśniłaś, wiesz?
Pozdrawiam.
[piec-sekund]
Wiem, że zamiast wyjaśniać jeszcze więcej gmatwam i naprawdę zaczynam się obawiać końca tego opowiadania, kiedy okaże się, które teorie czytelników były prawdziwie. Boję się, że ostatecznie będziecie rozczarowani tym co wymyśliłam :-(
UsuńNie wiem czy dla wszystkich pokazanie się z Hofferem jest powodem do dumy, więc może dlatego tak zareagowała, kiedy okazało się, że kamera pokazała ich "pogawędkę" :D
Lucy, co ty tam u nich robisz i dlaczego nie masz bladego pojęcia o skokach? Tu musi chodzić o jakiegoś faceta, jak słowo daję. O Norwega jakiegoś. Tak. Taka jest moja teoria i będę się jej kurczowo trzymać choćby nie wiem co. A co mi tam! Jakieś zdanie w końcu trzeba mieć :)
OdpowiedzUsuńEj rany, ja nie wiem, co ci Słoweńcy w sobie mają. No nie wiem. A jednak coś w nich jest.
No i ja znowu swoje zamiast o opowiadaniu. O Boże. Ale przyzwyczaj się, tak już pewnie będzie :P
W każdym razie wiesz, mam swoją teorię i teraz to już nic innego jak czekać na to, czy jest poprawna czy nie. No dobra, ja wiem, że pewnie nie, ale trudno :D
buziaki, kochana i zapraszam do mnie na nowość :**
Grunt to bronić swego zdania, więc nie daj się manipulować i jeśli uważasz swoją teorię za słuszną, to idź w zaparte :D
UsuńI chyba rzeczywiście zaczyna już chodzić o faceta, a nie tylko o cel z jakim Lucy przybyła do Soczi.
Haha. Slowency. Jak ja ich uwielbiam a Tepes to... oh, lepiej nie bede mowic bo nie skoncze do jutra o nim mowic haha.
OdpowiedzUsuńSpodobal mi sie ten blog. Dobrze piszesz ;) ja jestem ciekawa kto tu bedzie glownym bohaterem! I czy bedzie piekne love story ^^ polaczone z jakas nutka tajemnicy ;)
Czekam na nowosc i informuj mnie ;* (wait-here-for-me)
Inszaaaa
Miło mi powitać nową czytelniczkę :-)
UsuńJa też lubię Słoweńców, ostatnio coraz bardziej i pewnie też dlatego stali się bohaterami tego opowiadania. Staram się jak mogę i mam nadzieje, że sprostam Twoim wymaganiom :D
Pozdrawiam serdecznie i oczywiście ja też czekam na info o nowości na twoim blogu.
O Słoweńcach to ja chyba jeszcze nie czytałam, także cieszę się, że mogę czytać opowiadanie, które wychodzi spod Twojej ręki ;) Ja się nie będę mieszać w teorie spiskowe, bo mi to nie wychodzi, dlatego grzecznie poczekam na rozwiązanie :D Hahahahah, rozmowa Lucy z Hofferem to mnie rozwaliła :D dziewczyna nie owija w bawełnę tylko wali prosto z mostu :D i dobrze :D wiesz, też się ostatnio zastanawiałam nad jego zmianą, ale do żadnych konkretnych wniosków nie doszłam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Przyszła kolej na Słoweńców :D
UsuńWbrew pozorom te teorie spiskowe wcale nie są aż takie skomplikowane, ale wszystko wyjaśni się za jakiś czas, bo przecież nie mogę zdradzić od razu wszystkiego, prawda ;-)
O tak. Zły, zamieszany w tę tajemnicę Walter to zdecydowanie coś, co poprawiło mi humor. I może sprawdzą się moje przewidywania, co do powiązań Lucy z kadrą Austriacką?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Widzę, że Walter staje się powoli bohaterem tego opowiadania, a przynajmniej tego rozdziału :D
UsuńCiekawa jestem jakie będą twoje teorie przy następnym rozdziale.
Również pozdrawiam ;-)
Walter jest typem spod ciemnej gwiazdy nawet ff. Szczerze powiedziawszy to nawet sobie nie wyobrażam, że jest pozytywną postacią.
OdpowiedzUsuńBędę czytać intensywnie, już czekam na kolejny rozdział :D
Witam serdecznie nową czytelniczkę :-)
UsuńNaprawdę chciałabym Cię zaskoczyć i zmienić nieco wizerunek Hoffera, ale chyba mi się to nie uda. Mimo iż widzę jaką wywołał burzę swoim pojawieniem się, to niestety nie będzie miał szansy na zaistnienie bo przewidziałam jedynie epizod dla niego. No chyba, że jeszcze coś mi się nowego wykluje :-)
Pozdrawiam
"Może wcisnął się przed nią w kolejce do kibla" sprawia, że umieram ze śmiechu i nawet teraz, pisząc już ten komentarz dalej się wszystko we mnie trzęsie :D przy czym sam temat Waltera Hofera niesamowicie mnie tu bawi, gdyż od niedawna bawię się w prowadzenie stronki, która bazuje na jego słowach niewypowiedzianych i takich, których za skarby narodów nie wypowie :3
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi, że Peter odegra ważną rolę w tym całym 'przedstawieniu', a może nie tyle w przedstawieniu, co w życiu Lucy. Ta wizja jakoś szczególnie mnie raduje, nie wiem czemu. Peter wydaje się być porządnym człowiekiem, w dodatku daje się poznać jako całkiem troskliwy facet, a takiego w obecnych czasach ze świecą szukać. Miejmy nadzieję, że ten właśnie konkretny Słoweniec odwiedzie chociaż trochę główną bohaterkę od niecnych planów, walk na wizji z dyrektorem PŚ i kolejek do kibla. Takie mam małe opowiadaniowe marzenie :>
Pozdrawiam i czytam dalej♥