29 listopada 2013

Rozdział 2



          Trzy dni później wiedzieli już o nieznajomej znacznie więcej. Ich spotkanie na lotnisku nie było jednorazowe i przypadkowe, bo wkrótce okazało się, że spędzą razem najbliższe trzy tygodnie. Dziewczyna miała na imię Lucy, Lucy Novak, a przynajmniej tak kazała się do siebie zwracać. Dziwne to było imię, ale w połączeniu z jej równie obcobrzmiącym akcentem, pasowało idealnie. Zdecydowanie nie była ich fanką, a przynajmniej nie taką, która widziałaby w nich superbohaterów czy potencjalnych kandydatów na męża. Traktowała ich jak zwyczajnych facetów, a nie jak gwiazdy sportowe, przy których trzeba poruszać się na paluszkach, czego dała wyraz już na lotnisku i w ciągu tych trzech dni powtarzając ów zabieg parokrotnie. Ona sama też miała w sobie coś takiego co sprawiało, że z miejsca stała się dodatkowym członkiem kadry, młodszą siostrą Roberta i jednocześnie przyszywaną córką trenera, który uważnie ją obserwował.
Okazała się zatem całkiem normalną dziewczyną.
           Nie do końca było jasne z jakiego powodu jest z nimi, bo tłumaczenia trenera jakoby była fotografem pracującym dla jednego z portali sportowych, nie było dość przekonywujące. Zwłaszcza w sytuacji, gdy pierwszego dnia robiąc im zdjęcia zapomniała włożyć kartę pamięci. Oprócz tego zdarzały się jej też inne pomyłki, które nie powinny przytrafić się komuś, kto zajmował się tym profesjonalnie. Niby były to drobne błędy, ale każdy z nich zasiał w nich nutkę domysłów.
Na razie jednak oficjalnie była fotografem i tej wersji każdy się trzymał.
          W miarę możliwości dotrzymywała im towarzystwa, ale zdecydowanie bardziej przypadła jej do gustu rola turystki. W ciągu tych trzech dni zrobiła już całkiem spory przemarsz po Soczi i w głębi ducha błogosławiła chwilę, w której zdecydowała się zabrać stare i dość zużyte już buty, a które okazały się być najlepszym przyjacielem dla jej bolących stóp. Dzisiaj miała w planach jeszcze jedno miejsce, ale pogoda skutecznie jej to uniemożliwiła i dlatego właśnie przekroczyła próg hotelu, który na prawie miesiąc stanie się jej domem. Mimo iż była tutaj raptem trzy dni, taka zmiana otoczenia wyszła jej tylko na dobre, bo już dawno nie czuła się tak wolna jak w tej chwili, bez tych ciągłych pytań i czujnych spojrzeń.
Mieszkali na drugim piętrze i byli jedną z wielu ekip, które zameldowały się już na miejscu. Brakowało jeszcze Norwegów, których obecność była w przypadku dziewczyny priorytetem. Na całe szczęście wszyscy sportowcy mieszkali w jednym miejscu i na każdym kroku spotykała reprezentantów różnych dyscyplin, a więc spotkanie z Norwegami i spełnienie zadania jakie otrzymała przed wyjazdem, było tylko kwestią czasu. Nie znała zbyt dobrze reguł jakie rządziły przygotowaniem skoczków, ale wydało jej się co najmniej nierozsądne, że wciąż ich nie ma na miejscu, podczas gdy inne ekipy już zaczęły pierwsze treningi. Jednak jak wyjaśnił jej Janus, każdy z trenerów ma własne metody. On ma takie, że ekipa Słowenii wstawiła się najwcześniej ze wszystkich, aby jak najlepiej zaznajomić się ze skoczniami.  
I tak, od wczoraj trenują.
           - Zatrzymać windę! – krzyknęła, kiedy ta zaczęła się już powoli zamykać. W zasadzie windy nie stanowiły w budynku przedmiotów deficytowych, ale trochę zmarzła i spieszyło jej się do ciepłego łóżeczka. Ktoś spełnił jej prośbę i po chwili wcisnęła się do środka, gdzie przywitały ją znajome twarze.
- Mówię wam, wpadłem jej w oko… - zdołała usłyszeć, zanim Jaka zamilkł. – O, tu jesteś …- dodał po chwili, nie zdołał ukryć drżenia w głosie połączonego z nutką zadowolenia z jej obecności. Nagła cisza wewnątrz dowodziła tego, że pojawiła się w najmniej odpowiednim momencie. Chociaż zgodnie z regulaminem, który przyciągnął jej uwagę, winda powinna pomieścić znacznie więcej osób niż tej chwili, to Lucy nagle zrobiło się za ciasno. Wcisnęła numer piętra, opierając się o ścianę.
- Pozwiedzałaś.
           Zmęczenie na twarzy dziewczyny najwyraźniej dało powód Robertowi do takiego stwierdzenia, bo zamiast odpowiadać, kiwnęła tylko potakująco głową.
- Czuję się, jakbym przebiegła maraton – jęknęła pocierając dłońmi skronie. Przymknęła na moment oczy, by dać im odpocząć, ale i tak obrazy dzisiejszych atrakcji przewijały się pod powiekami. – Mam wszystko udokumentowane, więc zapraszam jakbyś chciał obejrzeć zdjęcia.
            Wiedziała, że podobnie jak w jej przypadku, pasją Roberta były podróże, a teraz, gdy skupiali się na zawodach, trudno było bawić się w turystę. Owszem, było to możliwe, ale znacznie trudniejsze niż dla dziewczyny. Jeszcze w samolocie, a potem w busie, kiedy już jasne było, że spędzą ze sobą najbliższe tygodnie, toczyli między sobą rozmowy o najdalszych zakątkach świata, do których udało im się dotrzeć. Niestety dla niej, Robert znacznie przewyższał ją w tym względzie.
- Ooo, tym razem włożyłaś kartę pamięci – Peter z uśmiechem wytknął jej tamten błąd z pierwszego dnia, ale w zamian dostał kuksańca w ramię.
Winda zatrzymała się na ich piętrze.

- To dlatego nie było cię na treningu – odezwał się Jaka, który ruszył wraz z Matjazem do przodu.
Obrzuciła go beznamiętnym spojrzeniem, kiedy odwrócił się, by usłyszeć odpowiedź.
- O ile się nie mylę, to wy musicie trenować… nie ja.
Tylko na twarzy Hvali nie pojawił się uśmiech.
- Noo tak, ale – zaczął się jąkać i szukać wsparcia wśród kolegów, ale żaden z nich nie ruszył z odsieczą. - … ale jako dziennikarka, powinnaś tam być – rzucił oskarżycielskim tonem, jakoby zaniedbywała swoje obowiązki.
Luzy zatrzymała się przed swoim pokojem, ale otworzywszy drzwi wciąż stała w korytarzu.
- Jestem fotografem, a nie dziennikarką – nacisk na ostatnie słowo dowodziło jakim rodzajem uczuć darzy zawód dziennikarza. Podobnie jak dla większości sportowców, nie należeli oni do grona jej serdecznych przyjaciół. – jest różnica między fotografem a dziennikarzem. To tak jak różnica między tobą… a Robertem.  
              Chłopak spłonął rumieńcem i szybko zniknął za drzwiami. Jeszcze zanim wraz z kolegą zniknęli w środku, zdołała usłyszeć gratulacje ze strony starszego bruneta. Nie bardzo rozumiała czego ów kolega może mu gratulować, ale nie miała zamiaru się w to zagłębiać.
- Mogłabyś jednak nas dopingować… - ciszę przerwał Kranjec – nic tak nie działa na męskie ego jak stymulacja ze strony płci pięknej…
Spojrzała na niego z ironią w oczach.
- I co, mam jeszcze piszczeć na Wasz widok? – uśmiechnęła się pod nosem widząc ich zadowolone miny. - … jeśli to was zmotywuje, to mogę nawet przed wami zemdleć – dodała widząc potakujące gesty.
- W razie czego, Peter pewnie posłuży ci reanimacją - wtrącił Tepes, którego wspomniany wcześniej chłopak niemal zabił wzrokiem. Widać jednak było, że ta uwaga miała nieco inny podtekst. Owszem Peter miał status ratownika medycznego, certyfikat wiszący na jego ścianie w mieszkaniu to potwierdzał, ale uwaga kolegi dotyczyła bardziej relacji Prevca jakie łączyły go z dziewczynami. Prawdę powiedziawszy z dość sporą grupą dziewczyn.
- Zapamiętam – rzuciła unikając wzroku chłopaka i zniknęła w swoim pokoju. 

 ~....~
Ktoś obstawiał Słoweńców :D
Jak zauważyliście akcja opowiadania nieco wybiega w przyszłość, ale mam nadzieje, że spodoba się Wam ten pomysł.

18 komentarzy:

  1. Ciekawe, Soczi. Noo, zapowiada się ciekawie. Nie obstawiałam Słoweńców. To teraz będę obstawiać głównego bohatera. I obstawiam Petera Prevca bo jego najbardziej lubię ^^ Nie mam pomysłu po co NAPRAWDĘ Lucy tam z nimi jest, bo rzeczywiście, takich błędów nie popełnia profesjonalista.... No ale cóż, stres i "takie tam" ;)) Czekam na następny rozdział ze zniecierpliwieniem!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Peter Prevc powiadasz? Ja też go lubię ;P
      Na stres można zrzucić wiele spraw i pewnie nie pomógł jej w tamtej chwili, ale co do powody jej obecności z nimi to jeszcze trochę potrzymam was w niewiedzy ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. No kurczę! Ciekawa jestem czy KTOKOLWIEK wie po co ona tam jest. Może rzeczywiście jest szpiegiem dla Niemców albo Austriaków pod przykrywką jakiejś siostrzenicy i pod jeszcze jedną przykrywką fotografa? Bo jakoś mi się nie wydaje żeby Goran Janus wiedział więcej niż my ;D może co najwyżej Walter Hofer... niee, on też nie. Nie wiem kto mógłby widzieć! O, jeszcze mam myśl szaloną: może jest szpiegiem dla np. rodziny któregoś ze skoczków, aby nie spotykał się z nieodpowiednimi dziewczynami... (myślę o P. Prevcu ;d) I trzymam kciuki za Petera, bo to mój ulubiony Słoweniec, może akurat będzie głównym bohaterm. :)

      Usuń
    3. O! Albo może ona jest Słowenką (tak to się odmienia?) i dostała możliwość akredytacji czy czegoś, że będzie oficjalnym fotografem Słoweńców, ale jest zakochana w Norwegach i... na tym moja teoria sie kończy xd
      Czekam na nowy rozdział! :*

      Usuń
    4. Mogę Cię zapewnić, że ktoś wie w jakim celu dziewczyna jest z nimi. W odpowiednim momencie się ujawni.
      Teoria odnośnie nadopiekuńczej rodziny też jest ciekawa, ale niestety muszę Cię rozczarować, bo nie tędy droga. A Hoffera wywołałaś chyba, bo z pewnością pojawi się w następnym rozdziale, w tym który właśnie się tworzy. Nie wiem tylko na kiedy uda mi się go skończyć :-(
      marzycielka

      Usuń
  2. Udało mi się z tymi Słoweńcami :D
    Intrygujące jest to wszystko. Lucy mnie intryguje. Czeka na przyjazd Norwegów, dostała co do nich jakieś polecenia. Może jest wysłanniczką Pointnera i ma być szpiegiem ;) Absurdalny pomysł.
    Pozostaje mi chyba tylko poczekać, aż coś więcej się wyjaśni.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluje, bo jako jedyna napomknęłaś Słoweńców. I trafiłaś.
      Mogę zdradzić, że polecenie odnośnie Norwegów jest najwyższej rangi, baa dla tej osoby, która wydała owe polecenie Lucy może być nawet wagi państwowej :D
      Teoria odnośnie Pointnera, kusząca nie powiem. Wyjaśni się wszystko za parę rozdziałów i mam nadzieje, że nie będzie rozczarowania.

      Usuń
    2. z góry przepraszam za spam, ale jeśli miałabyś ochotę to zapraszam na moje nowe coś -
      diabel-rogaty.blogspot.com

      Usuń
  3. Ha! Jakaś większa intryga się tu kroi, bo Lucy wyraźnie coś kręci i bardzo podejrzanie czeka na Norwegów. Absolutnie nie jestem w stanie domyślić się, o co może chodzić, więc cierpliwie poczekam na dalszy rozwój wypadków. Ale to będzie jednak bardzo miłe czekanie i na pewno nie nudne, bo Słoweńcy na pewno o to zadbają:D Widać, że sami są dość zdezorientowani przez to nagłe pojawienie się kobiety w ich zespole, ale myślę sobie, że szybko się przyzwyczają, bo przecież w trakcie tych trzech tygodni będą przebywać ze sobą bardzo długo i intensywnie, a takie sytuacje łączą ludzi.
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam wyżej, polecenie odnośnie Norwegów dla osoby, która wydała to polecenie jest najwyższej wagi więc musi być spełnione. I masz rację, taka mała intryga się tutaj wdarła, ale cieszę się, że cierpliwie poczekasz do jej rozwiązania. Postaram się, aby Słoweńcy umilili ci to czekanie :D
      Taa, takie wspólne przebywanie przez 3 tygodnie potrafią złączyć ludzi ;P

      Usuń
  4. Dobry Boże, tajna agentka jakaś, podoba mi się straszliwie i właśnie sobie przypomniałam jak miło czyta się twoje opowiadania. Pytam: skąd ta lekkość w twoich tekstach? Naprawdę nie mogę tego rozgryźć. Więc podsumowując i analizując Jaka sądzi, że podoba się owej Lucy, Robert ma z nią dobry kontakt, Peter ma niezły rozrzut jeśli chodzi o kobiety, a Jurij się wtrąca jak może. Co mnie w tym wszystkim niepokoi? To, że jej prawdziwy cel w końcu ujrzy światło dzienne a ona sama być może (a raczej prawdopodobnie) straci w oczach chłopaków. No i po co jej Norwegowie?
    Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajna agentka brzmi nieźle ;P
      Widzę, że dokonałaś głębokiej analizy skoczków, nawet powiem ci że trafnie strzelałaś. Masz rację, nikt nie lubi być okłamywany wiec pewnie chłopcy też nie będą zachwyceni, gdy jej kłamstewko wyjdzie na jaw. Niestety nie mogę zdradzić, jak to wszystko się ostatecznie skończy.
      Dobrze wiedzieć, że to co piszę podoba się czytelnikom, chciałam aby Lucy miała coś w sobie z mojej dawnej Mili ( dogonić marzenia, nie wiem czy czytałaś), bo tamto opowiadanie naprawdę dobrze mi się pisało, i teraz z tym czuje podobnie.
      Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny ;-)

      Usuń
  5. Myślę i myślę i nic mądrego nie wymyślam, bo bez dwóch zdań Lucy nie jest tam przypadkiem i nie jest wcale fotografem. Ona musi mieć w tym jakiś zupełnie inny motyw, w dodatku związany z Norwegami. Jednak co to za powód, to nie mam jeszcze zielonego pojęcia, a wszystkie moje pomysły są jeden dziwniejszy od drugiego. Z początku oczywiście pomyślałam o motywie zemsty, ale szybko doszłam do wniosku, że to raczej nie w tym rzecz - raz, że motyw zemsty mieliśmy u Harriego, a dwa, że tam jest mowa o jakimś zadaniu, które dostała. Dlatego tez mi się jakoś tak z agentką- policjantkom albo kimś takim skojarzyło. Może szpieg, który ma wyniuchać o co chodzi z tymi jakimiś nartami/butami/kombinezonami (już nie pamiętam z czym to oni w zeszłym roku wyskoczyli) u Norków. Ewentualnie sprawdzić, czy ta słoweńsko-austriacka mafia istnieje naprawdę, ale po co jej wówczas Norki - mówiłam,że moje pomysły są jeden głupszy od drugiego. Dlatego chyba zaprzestane tutaj mojego snucia domysłów i grzecznie poczekam, aż zdradzisz nam coś więcej. Na razie wierzę tu tylko jakiś romansik na linii Lucy-Jaka. Chłopak wydaje się już teraz być pod wyraźnym wrażeniem dziewczyny i chyba stąd to wmawianie sobie, że wpadł jej w oko - to się nazywa nadzieja, panie Hvala. Roberta polubiłam, chyba za tę sympatię do podróży i za to, że tak łatwo nawiązał kontakt z dziewczyną, ale najbardziej spodobało mi się to określenie jej jako jego młodszej siostry.
    Sama Lucy natomiast, poza tym, że jest niezwykle intrygującą postacią, bo chyba żaden z czytelników nie uwierzy w jej bycie fotografem, wydaje się być bardzo miła i taka ciekawą postacią. To jak traktuje chłopaków i w ogóle - taka ciepła jest. Mam nadzieje, że mnie nie zwiedzie i nie okaże się na końcu jakimś wcielonym diabłem, wysłanniczką Hofferowych piekieł.
    Tylko ten Peter-cassanova? Nie chcę sobie tego wyobrażać, ale w sumie takie ciekawe spojrzenie na tego faceta. Bo akurat tak normalnie to chyba ostatnie wcielenie, w którym bym go widziała, ale wszystkiego trzeba spróbować - nawet całuśnego Prevca.
    Jak mówiłam - już kocham tę historię i zdecydowanie będę tutaj stałym gościem. Tylko niestety, jak pisałam u mnie, do czasu aż się mój zwierz nie wyleczy, to jestem bardzo okrojona czasowo i rozchwiana emocjonalnie, więc z góry przepraszam za ewentualne poślizgi w czasie. Natomiast odnośnie informowania, to w sumie blogger mnie informuje, więc i tak się dowiem - nie uciekniesz przede mną - o nowym rozdziale.
    Ściskam gorąco i czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie wczorajsza awaria prądu u mnie, ta odpowiedź byłaby zupełnie inna, ale może to i lepiej bo chyba zbyt dużo chciałam wtedy ujawnić. Więc potwierdzę jedynie, że romansik się owszem szykuje, ale nie potwierdzę czy w takiej akurat konfiguracji. Widzę, że mój zamysł odnośnie bohaterów się sprawdził, bo odbierasz ich dokładnie tak jak chciałam, aby byli odbierani przez czytelników.
      Kocham Twoje domysły, pomysły i teorie więc śmiało, nie krępuj się wyciągać nawet te najbardziej kosmiczne, a może akurat z czymś trafisz :-)

      ps. uciekać nie mam zamiaru. A nowy rozdział może jeszcze dziś wieczorem, jeśli uda się go napisać.
      Pozdrawiam równie gorąco :-)

      Usuń
  6. Ja jak zwykle spóźniona, ale to dlatego, że na gadu wchodzę raz na ruski rok i takie to ma później skutki. Cieszę się, że jesteś, wiesz? Naprawdę. Chociaż nie czytam już od dawna żadnych opowiadań, a sama publikuje bardzo okazjonalnie, jakoś dziwnie było mieć świadomość, że Ciebie w tym blogowym światku chwilowo nie ma. Ale już jesteś i to dobrze. W ogóle jak ten blog ładnie wygląda! Ja nie mam żadnych zdolności do takich rzeczy, więc potrafię docenić, ślicznie tu jest. Dobra, bez zbędnej paplaniny, w sumie wpadłam tylko powiedzieć, że cieszę się, że jesteś. Jak mówię, nic na blogach nie czytam, czasu niestety wiecznie brakuje, a co smutniejsze, mam wrażenie, że jakoś przestało mnie do tego ciągnąć, ale mam postanowienie na weekend, żeby przeczytać te dwa rozdziały u Ciebie, więc jeśli nie dam o sobie znać w najbliższym czasie, to krzycz. Nie no, jeśli prędko tu nie wrócę to nie bądź zła. Ale obiecuję, że się postaram. I jeszcze raz - naprawdę cieszę się, że znowu tu jesteś <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas temu też zaprzestałam wchodzenia na gadu, bloga i ogólnie miałam alergię na kompa. Trochę z braku czasu, a po części coś jeszcze mnie odciągało. Jednak w pewnym momencie zatęskniłam za tym wszystkim co działo się przy okazji bloga i wróciłam. I naprawdę mam szczerą nadzieje, że i Ty kiedyś wrócisz....bardziej na stałe. Spokojnie nie będę krzyczeć, doskonale rozumiem ten brak czasu. Cieszę się jednak, że się odezwałaś.
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  7. Dziewczyno! Trzy razy tak! Słoweńcy *.* Peter, Jaka, Jurij. No przecież ja ich ubóstwiam. A Prevca to już w ogóle. Ja się momentami zastanawiam czy to pod jakieś obsesje nie podchodzi. Chociaż w sumie dotyczy to jeszcze kilku innych zawodników, więc moje uwielbienie rozkłada się równomiernie.
    Rzeczywiście ciekawie się to dziewczę nazywa. I tak naprawdę nic o niej nie wiadomo. Znów się mamy domyślać, tak? Ja się podpisuję wszystkimi kończynami pod teorią Mouse - tą o tajnej wysłanniczce Pointnera. A co. W końcu w drużynówce Słoweńcy są jedną z najbardziej zagrażających im ekip.
    A co z tymi Norwegami? Może ona ma jakiś tajemny romans z Hildziakiem, co?
    o Boże, ale ja wymyślam :P
    buziaki, kochana ;**
    [men-of-her-life.blogspot.com - jakbyś była zainteresowana - pojawił się nowy rozdział]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, to jeszcze nie obsesja :D
      Mówisz romans z Hilde? Owszem romans będzie, ale nie mogę zdradzić w jakiej konfiguracji ;P Zresztą to się niedługo samo wyjaśni, chyba.
      Szpieg z pewnością przydałby się Austriakom, bo jakoś ostatnio cienko z nimi. W sumie nie jest źle, ale nie ma perspektyw na przyszłość, za to u innych jak najbardziej. Chociażby właśnie wspomniani przez ciebie Słoweńcy.
      Rozdział oczywiście przeczytam dzisiaj, o ile znów planów nie pokrzyżuje mi awaria jak wczoraj :-(

      Usuń