14 lutego 2014

Rozdział 11



Plan był prosty.
To miał być dla niej miesiąc relaksu i przyjemności okraszonych kilkoma chwilami słabości, których starała się nie dostrzegać, a przynajmniej odsuwać je na boczny tor i cieszyć się z tego, że jest właśnie tu i teraz. Miało nie być ukradkowych i pełnych troski spojrzeń ze strony tych, którzy każdego dnia dawali jej siłę i okazywali swoją miłość. Chwile bez zbędnych pytań, przy których jeszcze niedawno musiała kłamać. Tutaj przynajmniej nie zadawano jej tych najbardziej przez nią znienawidzonych. Co prawda przed wyjazdem musiała sporo naobiecywać rodzicom, którzy mimo jej pełnoletniości, wciąż roztaczali nad nią swoje skrzydła opiekuńczości. I właściwie nie miała im tego za złe, nawet jeśli czasami miała dość ich zatroskanych i uważnych spojrzeń to rozumiała niepokój, który im towarzyszył. Przecież ona też się bała. Chociaż starała się być silna, to czasami przychodziły te chwile słabości, kiedy nawet ona nie wytrzymywała i pozwalała sobie na łzy.
Planem było spełnienie marzenia, które napędzało ją od tak dawna, a którego realizacja  jeszcze dwa miesiące temu stała pod dużym znakiem zapytania. Teraz, kiedy jest właśnie w tym miejscu i czuje w powietrzu mieszaninę uczuć jakie towarzyszą sportowcom, kiedy przebywa wśród nich i widzi wszystko na własne oczy, czuje się szczęśliwa. I silna. Wszak oni, podobnie jak Lucy również toczą walkę. Zmagają się z własnymi słabościami i przeciwnościami losu, a presja jaka nad nimi ciąży niejednego pozbawiłaby szansy już na starcie. Jakże inna wydaje się być jednak ich walka w obliczu tej, którą toczy jej nadwątlony już hart ducha. Walczy, bo przecież dopóki walczysz – wygrywasz.
           Chociaż zwiedziła już okolicę i całe miasto, którego mapę znała niemal na pamięć, to każdego dnia odkrywa nieznane aspekty tego urokliwego miasta, które ciągle zaskakuje ją czymś nowym, Po powrocie do domu jej korkowa tablica wisząca nad łóżkiem zapełni się nowymi zdjęciami, a kolekcje bibelotów powiększą o nowe drobiazgi. Ona też będzie bogatsza o wspomnienia, które na długo będą rozjaśniać jej pochmurne dni.
Wszystko się spełniło.
Tylko ….
Jego nie było planach…
            Przyjeżdżając tutaj, mniej więcej orientowała się co do towarzystwa, w jakim przyjdzie jej spędzić kolejne tygodnie i że nie będzie to oaza spokoju. To co się tutaj działo, czasami można było określić mianem czystego szaleństwa, ale nie zamieniłaby tego na nic innego. Wiedziała też, że nie będzie to jednoosobowy wyjazd, podczas którego samotnie przyjdzie jej wymyślać rozrywki na poszczególne dni igrzysk. Nie musiała się o to martwić, bo Słoweńcy byli w tym mistrzami i nigdy się z nimi nie nudziła. Świadoma była też tego, że spotka tutaj wielu facetów o zróżnicowanych charakterach i różnym poziomem dojrzałości. Ale…
Nie miała w planach zakochania się w jednym z nich.
A tak się właśnie stało.
             Nie zauważyła momentu, w którym nagle ze zwykłego znajomego stał się dla niej kimś znacznie ważniejszym. Nigdy nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia, ale być może już podczas pierwszego spotkania na lotnisku, coś między nimi zaiskrzyło. Być może sama podświadomie odrzucała tę ewentualność, a uczucie żyło w niej i rosło z każdą kolejną chwilą jaką spędzała ze Słoweńcem. Być może swój udział w tym wszystkim miała maszyna, wciąż zbierająca swe finansowe żniwo wśród sportowców, przy której spędzili noc poprzedzającą pierwszy konkurs, dzieląc się wtedy ciekawostkami ze swojego życia i wciskając w siebie słodkości z automatu, których jak się szybko okazało, oboje są entuzjastami. Często łapała się na tym, że to sylwetki Jurija wyczekiwała w powietrzu i to jemu kibicowała najmocniej, choć nigdy nie powiedziała tego na głos. Początkowo to Robert był tym, z którym rozumiała się najlepiej i miała najwięcej wspólnych tematów. Szybko jednak okazało się, że Jurij jest równie dobrym słuchaczem i rozmówcą, co niewątpliwie wywindowało go na pierwsze miejsce. Nie mogła zaprzeczyć, że spędzali ze sobą dużo czasu i to właśnie z nim toczyła najwięcej rozmów często na  najbardziej błahe tematy, jakie przychodziły im do głowy. Być może to właśnie one przyczyniły się do tego, co czuła w tej chwili. W którymś z tych właśnie momentów iskra się nadpaliła, ale dopiero wczoraj wybuchła pełnym ogniem, zaskakując chyba oboje. 
            Kiedy wczoraj, zażenowana swoją niewiedzą, składała życzenia Jurijowi nie spodziewała się tego co nastąpi kilka sekund później. Nie mogła przewidzieć, że zaledwie milimetr zdecyduje o tym iż całus zamiast na policzku Słoweńca, spocznie na jego miękkich ustach. Jeszcze dziś pamięta cierpki smak piwa i własne zaskoczenie takim rozwojem sytuacji, odbijające się w tęczówkach Tepesa. I chociaż w tamtej sekundzie, z łatwością mogła policzyć rzęsy okalające jego brązowe oczy, to nie potrafiła rozszyfrować jego gestu. Co zadecydowało o tym, że odwrócił twarz o milimetr? Impuls, a może czysty przypadek. Wiedziała, że powinna się odsunąć, a mimo to trwała, zawieszona ponad stolikiem tuż przy twarzy bruneta, który ponownie zetknął swoje usta z jej. O ile pierwszy całus mógł być dziełem przypadku, o tyle w przy drugim już chyba nie można było obarczać za to opatrzności. Był to wybór jednej ze stron, któremu momentalnie poddała się druga. Miała wrażenie, że minęła cała wieczność zanim gdzieś, niczym z odległej galaktyki, usłyszała trzask łamanego drewna, a po chwili sylwetka Richarda leżała na podłodze, tuż obok powalonego wcześniej krzesła. Chwila fascynacji minęła równie szybko i niespodziewanie jak się pojawiła. Drgnęła, niepewna czy jej reakcja wywołana była upadkiem Niemca czy bardziej tym co zaszło między nią, a brunetem.
            Niemiec bełkotał coś o Anji, a jego inwektywy stawały się coraz bardziej obraźliwe pod jej adresem. Chociaż z twarzy Jurija można było wyczytać, że w niektórych przypadkach nie miał najlepszego zdania o siostrze, to jednak czuł się w obowiązku bronić jej honoru. Zanim Lucy wyszła z baru, usłyszała jeszcze stanowczy głos Słoweńca i jego ostrzegałem cię przed nią, ale chyba wszyscy, łącznie z samym Jurijem mieli świadomość, że to jeszcze bardziej rozłościło młodego Niemca. 
            Teraz siedząc przed hotelem, w pełnym słońcu, które rankiem przywitało całą okolicę, próbowała uporządkować myśli. Nie było to łatwe, bo większość z nich biegła tylko w jednym kierunku, który oznaczał jeszcze trudniejsze wybory niż te, których dokonała zaledwie pół roku temu. Kochała Marko, chyba nawet jeszcze teraz jej serce nosi w sobie spore pokłady tego uczucia, ale rozumiała też jego strach. Nie miał w sobie dość siły i dojrzałości, by otoczyć ją aurą bezpieczeństwa, którego tak bardzo wtedy potrzebowała. Nadal potrzebuje. Dlaczego więc podświadomość mówi jej, że przecież tym razem może być inaczej? Dlaczego cichy głos w jej głowie próbuje przekonać ją by zaufała? Nie tyle chłopakowi, któremu najwyraźniej nie jest obojętna, ale aby zaufała losowi dającemu szansę na szczęście. Może nie wieczne, ale przecież nie można mieć wszystkiego, prawda?
            Ziewnęła przeciągle i czując tępy ból w skroniach, dotknęła owego miejsca dłońmi by choć trochę sobie ulżyć. Nie spała najlepiej wczorajszej nocy, bo emocje jeszcze długo nie pozwalały zmrużyć oczu. Pół nocy biła się z własnymi myślami i raz po raz dotykała palcami ust, by przypomnieć sobie to uczucie sprzed kilku godzin. Efektem tego były podkrążone oczy i natłok myśli w głowie, bo żadna z nich nie potrafiła wybić się na piedestał.
Los ofiarował jej jeszcze przedpołudniowy spokój, bo jak się dowiedziała od Roberta, Tepes senior wybrał się gdzieś ze swoimi dziećmi, chcąc najwyraźniej spędzić z nimi więcej czasu.  To nawet lepiej, bo miała czas na dłuższe przeanalizowanie wczorajszej sytuacji i sporządzenie listy argumentów, które uwidocznią Jurijowi dlaczego ten pocałunek niczego między nimi nie zmienia. Nadal są tylko przyjaciółmi…
I miała szczerą nadzieje, że zdoła go do tego przekonać.

~…~
Niektórzy mi nie uwierzą, ale to mój ulubiony rozdział, przynajmniej z tych napisanych dotychczas.
Jurij strzelił dzisiaj focha i odmówił osobistego udziału w tym rozdziale, ale biorąc pod uwagę jego dzisiejsze święto, wybaczam mu :D

Dziecięce skojarzenia nie mają granic :D
 

48 komentarzy:

  1. zdjęcie pod rozdziałem genialne.
    Taaak, świętujmy to, że Jurij to stara dupa! haha :D
    Buuu, jest mi smutno, że w rozdziale się nie odezwał! Dalej chleje z rodziną haha
    dobra, ogarniam się.
    Ah, dwa pocałunki i zapewne załamany Freitag, no proszę proszę. Jednak walentynki mają jakąś magiczną moc dla Lucy i Jurija ^^
    Czekam na nowość ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej sprawił sobie prezent na urodzinki i załapał się na dzisiejszy konkurs. Naprawdę szkoda by było, gdyby dzisiaj go zabrakło. Także jeszcze dzisiaj druga część prezentu i awans do 30, chociaż życzę mu aby załapał się do pierwszej 10.
      Następny rozdział się pisze, ale trzech przedstawicieli rodziny Tepes to mieszanka wybuchowa i ciężko o współpracę :-)
      Zdradzę, że tych pocałunków można się spodziewać też w następnym rozdziale :D

      Usuń
  2. Jak ja na ten rozdział czekałam!
    I jest przecudowny :)
    Co z tego, że Jurij odmówił osobistego udziału, skoro praktycznie całość traktuje o nim ;)
    I zdecydowanie wybaczamy. I buziaki mu ślemy, no nie? No bo już stary facet z niego. Ale i tak go kochamy.
    No nie mogę sobie odpuścić i nie napisać, że przecież ja to już dawno wyczułam :D
    Mój komentarz jest całkowicie nieskładny i zupełnie niemerytoryczny, ale to nic.
    Nawet nie wiesz jak mi się ten rozdział strasznie podoba!
    Lucy, no weź, nie osłabiaj mnie. Jak będzie kolejną dziewczyną, która się zakochuje i proponuje przyjaźń, to chyba padnę. A pewnie tak będzie. A przecież on musiał chcieć tego pocałunku, no nie? To nie jest tylko kwestia przypadku i wypitego piwa. Na pewno nie.
    I już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału no. Kurczaczki.
    Czekam!
    buziaczki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że rozdział wywołuje pozytywne uczucia, zwłaszcza iż mnie osobiście też się podoba i bardzo dobrze się go pisało.
      I jak widać miałaś rację, że coś wisi w powietrzu. Sytuacja Lucy jest komplikowana i przez to też chce podjąć decyzję o pozostaniu w przyjaźni. Ale spokojne, Jurij też będzie miał dużo do powiedzenia w tej kwestii :D

      Usuń
  3. Tak ... rodzice :) Mimo że dziecko już jest pełnoletnie to i tak zachwoują się jakby miało dziesięć lat. Ja sama jak wyjeżdżałam na weekend (!) to musiałam wysłuchiwać wszystkich 'dobrych rad' i obydwoje stali nad moją walizką sprawdzając czy aby wszystko na pewno wzięłam. To czasami irytujące, ale niestety trzeba zrozumieć :)
    Aura walentynek aż tak zadziałała na Lucy i Jurija? Kto by pomyślał! Ok, to było od początku wiadome chociaż nie byłam pewna do którego Słoweńca w końcu jej serce mocniej zabije :) A ja właśnie mam wielką nadzieję, że jednak Lucy nie uda się go przekonać, a co xD Pocałunek to jednak pocałunek :D Kocham Twój styl pisania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już mają rodzice, że dla nic zawsze już jesteśmy dziećmi i bez względu na nasz wiek, chcą nas chronić. Zrozumiemy i docenimy to dopiero wtedy, gdy sami będziemy w ich sytuacji :-)
      Ciekawa jestem, którego Słoweńca obstawiałaś.

      Usuń
  4. Cudne zdjęcie. Uśmiałam się. Teraz jak będę widziała Gregora w tym kombinezonie, już zawsze będę miała to przed oczami xD
    Kurde. Oni się całowali.. Awwww. To noc, że za równiutki miesiąc stuknie mi 18, cieszę się jak dziecko hehe :D
    I kurde, Rysiek zepsuł krzesło. Padłam. Na dodatek Jurij i jego: a nie mówiłem..
    Kurde i czemu się nie dowiedzieliśmy od kogo były te kwiaki? No ej. I zabrakło mi tutaj Jaki strzelającego focha na widok całującej się pary. No ale okej, moja wyobraźnia za bardzo dziś pracuję.
    Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :*
    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzenie powstało jakoś po pierwszym konkursie, kiedy moja siostrzenica krzyknęła Kick Buttowski na widok Gregora. I uwierz mi to zaraźliwe, bo za każdym następnym razem wybuchałam śmiechem jak go widziałam :D
      Spokojnie, nadawca kwiatów też się ujawni, cierpliwości.
      Hvala strzelający focha? Faceci inaczej to rozgrywają, ale muszę go przypilnować żeby czasem w akcje zemsty nie przestawił czegoś Jurijowi w sprzęcie. A może już to zrobił, skoro ten nagle stracił na swej formie?
      Na wypadek gdyby za miesiąc zapomniała - to już teraz życzę wszystkiego dobrego i udanej 18-stki :D

      Usuń
    2. Haha dziękuję bardzo za życzenia (przed)urodzinowe :*
      Jaka mi wygląda na takiego, co strzeli focha i pójdzie płakać w kąt, a nie będzie majstrował coś przy sprzęcie Jurijowi. Już szybciej Peter by tak zrobił, ale nie biedny, słodki Jaka..
      Fajną masz siostrzenicę, nie ma co xD
      Też oglądałam tą bajkę, ale nigdy bym Kicka nie skojarzyła z Gregorem. Może się na nim inspirował? XD Trza by zapytać Gregora :p

      Usuń
    3. Nie ma za co, po prostu wyprzedzam swoją sklerozę :D
      Mówisz, że Jaka taka beksa jest?! I do tego cukiereczek? - ciekawe połączenie.
      Chyba wyślę do niego maila w tej sprawie, czy aby nie inspirował się Kickiem. Tylko, albo mu coś nie odpowiadało w tamtym kombinezonie, albo ma tutaj szpiega( wiadomo Auty są w tej sprawie mistrzami :D) bo dzisiaj już miał inny. Ale kask został :D

      Usuń
    4. Zapewne miał szpiega.. No dobra, ja powiedziałam Michiemu, a ten papla mu musiał powiedzieć..
      Wybaczysz mi?
      No i tak, Jaka mi na takiego cukiereczka i słodziaka wygląda, który w sytuacjach kryzysowych się poryczy.
      Wybacz, na takiego mi wygląda, no bo to takie przeciwieństwo Prevca xD i w dodatku prawiczek (wedle powszechnej opinii xD)
      Z tym mailem to właściwie nie jest głupi pomysł, wiesz, jeszcze możesz mieć z tego jakieś korzyści xD

      Usuń
    5. I wydało się, a nie wiesz że faceci to największe paple ?!
      Ale wybaczam cię tę nieuwagę ;-)
      Czyli taka cicha woda, a jak trzeba to walczy o swoje. Właśnie zauważyłam, że w większości opowiadań ma taką rolę. Może by tak w następnym opowiadaniu zrobić z niego macho, łamacza serc, który zalicza panienki na prawo i lewo? Nieeee, on nie pasuje do takiej roli, raczej jest maskotką drużyny :-)

      Usuń
    6. Teraz już wiem, że to takie paple.. nie będę przy nim obgadywać Freunda, bo jeszcze będę miała problemy xd albo takiego Hofera..
      Jaka jako macho? Okej,.chalange accepted (czy jak to tam będzie)
      No w sumie z tą maskotką drużyny to masz racje.. chyba za bardzo go rozpieszczali, bo nasza maskotka gdzieś zgubiła formę :(

      Usuń
    7. Przy nich trzymać język za zębami, bo wszystko powtórzą - jaką papugi ;-)
      Właśnie szkoda, że Jaka tak słabo się spisuje, zwłaszcza że przecież dowiódł już, że ma chłopak potencjał.
      Opcja z nim jako macho jest coraz bardzie kusząca :D

      Usuń
    8. Hah zapamiętam. Z Michim i tak będę zajęta czymś innym xd
      No szkoda Jaki, pojechał na Igrzyska, a nawet nie ma okazji się pokazać.. Biedny. A Peter jest tylko rok od niego starszy, a już 2 medale na Igrzyskach.
      Tak, trzeba stworzyć coś z naszą maskotką jako macho xD
      Najlepiej jakąś komedię ;)

      Usuń
    9. Niby na olimpiadzie był, ale co z tego skoro zaliczył tylko treningi. Nie sądzę, by jutro miało się to zmienić, Szkoda chłopaka, ale cóż nie trafił z formą, zresztą podobnie jak większość zawodników.
      Komedią byłby już sam charakter tej roli dla niego ;-)

      Usuń
    10. Haha masz racje. I widzisz, przez Michiego nie mogliśmy się cieszyć Gregorem w wersji Kick.. Tamten biały kombinezon był najlepszy. Mam focha na Hayboecka teraz.. Chociaż mają medal, to może będzie bez focha.. Co nie zmienia faktu, że chciałam się pośmiać, a tu nici... :((

      Usuń
    11. W tym nowym, niebieskim i jeszcze dodatkiem w postaci białego kasku przypominał mi Smerfa :D
      Tylko nie mów nikomu ;-)

      Usuń
  5. Padłam i nie wstaję!
    Ubawiłaś mnie tym zdjęciem na dole, no nie mogę xD Hahahahaha, no ale dobra spokój, bo się zadławię kaszlem i flegmą, która mi się odrywa. No ale ja nie o tym.
    Chcę ci powiedzieć, że rozpływam się nad twoimi opisami. Moje oczy mkną bardzo szybko, czytając i wyobrażając sobie szereg sytuacji, zachowań bohaterów itp. Wracając do rodziców, oj takie przesadne matkowanie bywa wnerwiające, szczególnie, gdy się jest dorosłym. M-a-s-a-k-r-a! Pomimo braku Jurija ja jakoś czułam jego obecność! :) Jeśli nie ciałem to duchem! No ale wybaczam starej dupie, żeby nie było! :D
    Całość piękna i dopinguję cię do kolejnego rozdziału! :D
    Pozdrawiam i weny!

    Ps. My z Arią dalej poszukujemy Mariny i jeśli dobrze pójdzie, to albo jutro ją dorwiemy albo w niedzielę! ;)

    http://ona-to-on.blogspot.com/
    http://dwa-swiaty-jedna-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem rodzice mają podstawy do takiego zachowania wobec swoich dzieci. Dla nich zawsze będziemy ich dziećmi, którym trzeba matkować :-)
      Dziękuje za tak miłe słowa. Nawet nie wiesz jak bardzo są one motywujące. Aż mi się chcę pisać następny rozdział, co prawda rodzinka Tepes trochę zrzędzi, ale może zaczną współpracować.

      Jakby co to założymy międzyblogowy wywiad i będziemy szukać Mariny :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Uświadomiłam sobie jedną ciekawą rzecz. Ja w zasadzie nie lubię Jurija. W zasadzie to ja niespecjalnie w ogóle lubię Słoweńców. Z wszystkich ekip jakoś najmniej mam do nich ciepłych uczuć. A tutaj? Tutaj Jurijowi kibicuję od daaaaaawna (sama możesz sprawdzić już dawno, dawno pisałam, że mu kibicuję. W staraniach o serce Lisy oczywiście xD).

    Więc. Zastanawiam się o co chodzi. Bo coś jest na rzeczy. Ona czegoś się boi. Coś jest nie tak. Ale nic nie wiem jeszcze. Ta jej przyjaciółka młoda... Troska rodziców... Nie mogę tego ułożyć w całość jeszcze.

    P.S. Obrazek na dole genialny!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego? Dlaczego nie lubisz Słoweńców?
      Osobiście to moja sympatia rośnie z każdym kolejnym skokiem Słoweńców. Pamiętam, że nie lubiłam Damjana i chyba tak jest nadal, skoro nie pojawił się w tym opowiadaniu, ale resztę bardzo lubię. I nawet polubiłam zestawienie zielonego z niebieskim, bo tak uroczo to wygląda :D
      Kombinuj dziewczyno, kombinuj - wskazówki sama wymieniłaś i jestem pewna, że jeśli odpowiednio je zestawisz to dojdziesz do sedna. Jesteś naprawdę blisko.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  7. Jurij <3 chyba każdy komentarz będę teraz u ciebie tak zaczynać.
    Romantycznie się zrobiło przez ten pocałunek, tylko Richard nieco tę atmosferę zgasił. Jestem niesamowicie ciekawa co by się stało dalej, gdyby nic ich nie rozproszyło, ale to już inna sprawa ;p
    Ten rozdział jakoś podoba mi się szczególnie, może dlatego że opisałaś uczucia Lucy. Te zakochanie od pierwszego wejrzenia, plan wyjazdu, w którym nie było nawet myśli o Juriju. Czasami życie splata nam niespodzianki, które mogą zmienić całe nasze życie. Pytanie tylko, czy dziewczyna przekona Tepesa do tego, że nadal są przyjaciółmi, czy też skoczek nie będzie na tyle głupi żeby jej uwierzyć. Ja osobiście wierzę jednak w tę drugą opcję, bo na głupiego to on mi nie wygląda ;)
    Kiedy napisałaś o walce jaką toczy Lucy, coś mi zaczęło świtać w głowie. Czyżby bohaterka miała z czymś problem? Nie chce krakać, ale obawiam się czegoś najgorszego ;/ I właśnie mój optymizm się ulotnił.
    Ale ten pocałunek i tak na razie góruje i powiem Ci, że do ostatniej chwili wierzyłam, że to Jaka przyszedł i tym krzesłem Jurija trzepnął za dobieranie się do Lucy ;D hehehe taka wizja trzyma mnie od ostatniego rozdziału i można by było napisać z tego niezły kryminał.
    Pozdrawiam ;*.. a obrazek – padłam ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, gdyby nie akcja Richarda i to pojawiłby się ktoś inny. Może Jaka rzucający w Jurija krzesłem :D
      Właśnie tak chciałam, żeby nie opisywać w każdym rozdziale to co zaczyna ich łączyć, ale uderzyć z impetem w odpowiednim momencie. Mam nadzieje, że mi się to udało :-)
      Powiem ci w zaufaniu, że Tepes też będzie miał sporo do powiedzenia w kwestii przyjaźni. A właściwie to użyje jednego argumentu, ale za to bardzo silnego. Jeszcze nie wiem czy Lucy da się przekonać.
      Jaka znajdzie inny sposób, aby wyrazić swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji :-)
      Jeśli chodzi o walkę Lucy- to coś jest na rzeczy. Nie chcę pisać zbyt dosadnie, ale jesteś na dobrym tropie.

      Usuń
  8. To jest właśnie intuicja - wtedy, kiedy robimy coś, czego jakoś nie potrafimy w miarę racjonalnie wytłumaczyć. Dziwne, że Lucy jeszcze nie odkryła, skoro jest kobietą, a przecież podobno to właśnie my mamy tą zdolność rozwiniętą ponad miarę:) A może ona tylko tak broni się przed dopuszczeniem do samej siebie myśli o tym, co się z nią dzieje, kiedy w pobliżu jest Jurij? Ba, to się dzieje nawet wtedy, kiedy go nie ma!
    Czas na oszukiwanie siebie i wmawianie sobie nieprawdy już minął, teraz trzeba stanąć z całą tą sprawą twarzą w twarz.A powinno to być o tyle łatwiejsze, że Tepes chyba odwzajemnia te uczucia, bo przecież gdyby było inaczej, cała 'urodzinowa' sytuacja wcale nie miałaby miejsca, prawda?:)
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
  9. J U R I J !!!
    O. Mój. Boże.! Wiedziałaaaaaam! Dobrze kibicowałam! Hyhyhyhyhyhhyyyy. Tak strasznie się cieszę.
    Ale czekaj, wróć: Lucy chce zrobić listę argumentów udowadniających że dalej są tylko przyjaciółmi? Ja tu nie chcę używać niecenzuralnych słów, więc: czy ona straciła zdrowe zmysły?!?! No miłości nie mówi się "nie", szczególnie kiedy oboje do siebie coś czują!
    Poczytałam później komentarze troche i... no i wychodzi że Lucy ma jednak jakąś ciężką/śmiertelną chorobę i dlatego szczęście jej i Jurija nie mogłoby trwać wiecznie. No ale kurcze, przecież nawet chwilowe szczęście jest dobrze, czy nie?
    Richard i Anja... czyli, że Anja wystawiła pewnie Richarda dla jakiegoś kolejnego kolesia albo coś... Ach ta Anja, Łamaczka Męskich Serc.
    Yyyy, Miran zabrał rodzinkę na jakiś wypadzik wspólny? Tyle zabawy. Już to widzę, hahahhaha :d
    Mmmm, nie wiem co jeszcze napisać. Więc po raz kolejny napiszę JURIJ! ♥ Matkoo, umieram ze szczęście ^^ Tak bardzo chciałam żeby to był Peter albo Jurij i mam! Już się przez chwilę bałam że to będzie Jaka, który mi to ani trochę nie pasował, więc taka ulga i szczęście na raz :3
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz tę satysfakcję i możesz śmiało powiedzieć tak jak Jurij "a nie mówiłam".
      Peter ma własne problemy, a Jaka - cóż on jest fajny, ale nie pasuje do Lucy, prawda :D Co dziwniejsze, nikt nie obstawiał Roberta, a może by tak... wiadomo gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta :-)
      Czasem jest tak, że nawet miłość musi z czymś przegrać i człowiek jest zmuszony powiedzieć jej NIE. Lucy ma czas na zrobienie listy, ale i Jurij bynajmniej nie próżnuje w towarzystwie rodzinki, wiec kto wie jaki on przedstawi argument.

      Usuń
    2. Oby jakiś silny, nie do zagięcia ten argument miał. Byłaby z nich taka urocza paraaaa. Może ktoś im pomoże w dojściu do szczęścia? Właśnie, czy ja nie przeczytałam w innych komentarzach przypadkiem że pojawi się tutaj Gregor Schlierenzauer? Albo mi się już całkiem pokićkało, raczej nie należysz do sympatyków Austria Team... ;c No, ale może nie akurat Gregorek, ale ktoś pomoże Jurijowi i Lucy dojść do szczęścia :D

      Usuń
    3. Najsilniejszy z możliwych :D
      Z Gregorem to chodziło bardziej o to zdjęcie właśnie, może niezbyt fortunnie się wysłowiłam. Nie przewiduję żadnego Austriaka w tym opowiadaniu. A czy pałam antypatią do Autów? Cóż kilka opowiadań napisałam o nich i pamiętam, ale to było jakiś czas temu. Chyba po prostu mi się już znudzili jako bohaterowie. I z satysfakcją obserwuję, że inne autorki mają podobne zdanie chyba, bo jest coraz mniej opowiadań o nich.Teraz do głosu doszli przede wszystkim Niemcy, Słoweńcy i Polacy. Z czego bardzo się cieszę :-)

      Usuń
    4. Ooch, to byłabym wyjątkowa, bo moja zaczęta historia, która pisze się bardzo wolno bo próbuję połączyć wątki nowej historii ze starą, jest o Austriakach :3
      Najsilniejszy z możliwych? No to ciekawie... :3 POCZEKAM ZOBACZE JESZCZE TYLKO KILKA DNI :D

      Usuń
    5. Nawet jeśli w tej chwili nie pałam do nich zbytnią sympatią, to niecierpliwie czekam na twoją historię. Kto wie, może ich odczarujesz :-)
      Te kilka dni się może wydłużyć, bo jak na razie kiepsko idzie. Jakoś uciekł mi pomysł :-(

      Usuń
    6. Trzymam za ciebie kciuki! :)

      Usuń
    7. Dzięki, przydadzą się :-)
      Właśnie zaczynam pisać.
      Mam już otwartego worda i wielki napis rozdział 12 :(

      Usuń
  10. Te kwiaty na walentynki to zapewne od Jurija :)
    Świetny rozdział, pisz szybko kolejny :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się ta pewność siebie i tej tezy :-)
      Ale niestety na razie nie zdradzę od kogo dostała te upominki, co prawda wczoraj wpadł mi do głowy nowy pomysł, ale zobaczymy jak pójdzie z jego realizacją.
      Rozdział jeszcze się nie pisze, muszę nakłonić co niektórych do współpracy :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Dlaczego Lucy broni sie przed tym, co zaiskrzylo pomiedzy nia a Jurijem? Przeciez zauroczenia nie mozna odrzucac, to nie wchodzi w gre. Kiedys moze zada sobie pytanie, dlaczego nie sprobowala. Wszystko jest dla ludzi, uczucia tez, a zwlaszcza milosc.
    Richard i Anja sie rozstali? To moze teraz czas na Petera by zrewanzowal sie za swoje bledy z przeszlosci i moze sprobowal odbudowac to, co kiedys zawalil?
    Ale wracajac jeszcze do Lucy. Marko... Marko... Marko... Chcialabym czegos wiecej dowiedziec sie o owym Marko. Jak wnioskuje, kiedys byl zwiazany z Lucy ale spanikowal. Hmmm... I co to sa za zle wydarzenia z zycia dziewczyny? co jej sie takiego przytrafilo? Nie bylo to jakies morderstwo, smierc czy cos w tym stylu? Hmmmm...
    Ale trzymam kciuki za Jurija i Lucy! Stworza niesamowita pare? Byloby milo :) A walentynkowe upominki to od niego, czy dorzucisz kogos trzeciego, zeby nie bylo w zyciu za prosto?
    Buziaki, kiciak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znasz mnie, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta :-)
      Ale chyba nie w tym przypadku, chociaż Jurij może przegrać walkę o Lucy, ale nie do końca z kimś równym sobie. Skomplikowane, wiem. Nie chcę za dużo zdradzać, ale jednocześnie nie chcę też wprowadzać w błąd.Dlatego lepiej będzie poczekać, aż to co mam w głowie znajdzie się tutaj na blogu. Oby tylko weny starczyło.
      Ten rozdział ma chyba w sobie najwięcej wskazówek ze wszystkich do tej pory. Przynajmniej tak mi się wydaje. Marko, jej pobyt w Soczi i wydarzenia z przeszłości Lucy to wszystko ma jeden wspólny mianownik. I jest też bardzo ważnym punktem w relacji Lucy- Jurij. Jest powodem, dla którego będzie chciała przekonać go, ze ten ich pocałunek nie miał większego znaczenia. Podkreślam - będzie chciała :D
      Spokojnie Jurij też przygotował kontrargument :-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. No właśnie wszystkie informacje jakie zawarłaś w tym rozdziale wywołały ogromna burze w moim mózgu. Tyle podejrzeń, spekulacji... Juz się nie mogę doczekać nowego rozdziału. Może wtedy rozwieją się moje wątpliwości :) Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Nowy rozdział właśnie zaczyna się pisać, ale jakoś ciężko mi to idzie.
      Widzisz jednak natłok informacji bywa zgubny, chyba jednak będę dawkować wam te wskazówki :D

      Usuń
  12. Coraz bardziej przekonuję się do tego, że prezent walentynkowy był od Jurija ;) Ach, to byłoby takie słodkie! ;) I ten ich pocałuuuunek ;)) Czemu Richard im przerwał, co? Mógł jeszcze chwilę poczekać, ale nie, bo po co :D I niech się nasza Lucy nie broni przed tym, że coś zaiskrzyło...Mam nadzieję, że nie tylko w jej przypadku ;) Może znajdą chwilę, na spokojnie, żeby o tym porozmawiać ;) Niech tylko wrócą ze spaceru z tatkiem :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to Jurij wcześniej nie wykazywał aż takiego zainteresowania jej osobą, wiec nie ręczę, że to on był pomysłodawcą walentynkowych prezentów ;)
      Nie gniewaj się na Rysia, on biedak przeżywał własne rozterki. Pewnie nawet nie zauważył tego co działo się obok niego. Trzeba chłopaka zrozumieć.
      Spacerek z tatusiem się przedłuża, jakoś pomysł uciekł i muszę teraz nieco improwizować. Mam nadzieje, że wena nie zatęskni za owym pomysłem i nie pójdzie w ....
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Cudowny rozdział, naprawdę przecudowny. Tak niesamowicie przeładowany emocjami i uczuciami, że aż momentami zapominałam, iż to bohaterka a nie ja sama toczy tę wojnę z uczuciem a strachem przed tym co nieuniknione... Nieuniknione? Pamiętam, że przy tej rozmowie z Nadyą było wspomniane, że jedna z nich ma szansę na inne zakończenie - na szczęśliwe zakończenie i wciąż toczę w sobie wojnę, która z nich może wyzdrowieć, a która nie. No i na początku tego rozdziału, kiedy była mowa o "miesiącu relaksu i przyjemności', o trosce najbliższych i o strachu pomyślałam, że to jednak dla Lucy nie ma ratunku, ale później, kiedy ona myślała sobie, że jednak może mieć szansę na szczęście, że może tym razem będzie inaczej niż z poprzednim chłopakiem, to pomyślałam, że 'a może jednak', może jest dla niej szansa. Tylko to wtrącenie, że nie na wieczność... Eh, chyba już przyswoiłam tę myśl, że ona jest bardzo chora i teraz zastanawiam się tylko ile życia jej zostało. Dlatego nie dziwię się, że będzie próbowała przekonać Jurija, że jednak powinni być wciąż przyjaciółmi. Tylko czy to możliwe? W końcu tym drugim pocałunkiem udowodnił, że nie było to przypadkowe, że chciał tego, a ona odpowiedziała, dając mu nadzieję, a teraz sama przed sobą też się przyznała, że coś do niego czuje. No i myślę, że jednak jeśli dojdzie do przekonywania, a Jurij postanowi argumenty w drugą stronę, to wygra. Wystarczy, że ją jeszcze raz pocałuje i dziewczyna zmięknie. W końcu w bohaterach (to chyba w bohaterach jest) są słowa, wskazujące, że przez jakiś czas dane im będzie szczęście. Takie uczuciowe szczęście.
    Zaskoczyło mnie tylko to, że to Marco ją zostawił, ze to on się wystraszył i nie podobał myśli, że walczy z chorobą, ze walczy z siłą, z którą nie ma szans. Spodziewałam się, że to Lucy się wycofała, żeby nie skazywać go na to wszytko. jeśli to jednak on okazał się tchórzem, który opuścił ją na wieść o chorobie, to tym bardziej się jej nie dziwię obawom względem Jurija. Sądzę tylko, że Słoweniec by tak nie postąpił. Chociaż kto wie...
    A może ona nie jest śmiertelnie chora? Może ma chorobę, która będzie towarzyszyć jej całe życie, ale nie jest śmiertelna?
    No i nie dziwię się jej rodzicom, w ogóle bliskim, że taką troską ją otaczają. Jeśli ta najgorsza wersja jest prawdziwa, to po prostu chcą, żeby wyrwała od życia jak najwięcej dni,a wiedzą, że zapewne są takie rzeczy i sytuacje, które ja osłabiają. Poza tym chcą być jak najbliżej niej, chcą spędzać z nią każdą chwilę.
    Ok, cały mój komentarz opiera się na mojej teorii, która przecież wcale nie została potwierdzona, więc moge pisać głupoty - eh, jakbym chciała to robić - ale jakoś tak mi się ta teoria wbiła w głowę, że ciężko mi wymyślić i zrozumieć ten strach i niepewność dziewczyny w innym przypadku.
    Czekam teraz tylko na te kontrargumenty Jurija, bo coś czuję, że będą silniejsze od jej argumentów. Chyba że wyzna mu prawdę, ale nie sądzę, żeby jeszcze w tym momencie była na to gotowa.
    Na koniec się powtórzę i powiem, że odcinek był niesamowicie uczuciowy i po prostu piękny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam Ci już jak bardzo lubię twoje komentarze?
      Baaaardzo je lubię, bo uwielbiam poznawać teorie, które wysnuwasz po każdym z rozdziałów. A jeszcze bardziej cieszę się, gdy interpretujesz moje drobne wskazówki, czasem ukryte między wierszami. Co jeszcze lepsze, pomiędzy moimi planem a twoimi teoriami jest zgodność niemal w 100%.
      Masz rację Lucy będzie chciała koniecznie przekonać Słoweńca, że ten pocałunek właściwie nie zmienia niczego między nimi. Ale spokojnie, Jurij też przygotował sobie konkretny kontrargument. W zasadzie to jeszcze dogorywa po nocnym pijaństwie z Rysiem i cierpi katorgi w towarzystwie ojca i siostry, ale powoli przekonuję go do współpracy. Może uda się napisać w miarę szybko nowy rozdział.
      Pozdrawiam serdecznie ;-)

      Usuń
  14. Wstyd mi strasznie, że z takim opóźnieniem, ale się tutaj melduję. I od razu nie wiem, co napisać. Może lepiej niewiele, bo mi słów brakuje, by opisać takie dzieło.
    Jurij. On jest tak cudny i kochany. Lucy broni się przed tym uczuciem jak tylko może, ale czy tak na prawdę tego chce? Boi się tego uczucia, ale może trochę powinna zaryzykować. Troszeczkę. Choć może nie chce ranić Jurija?
    Czekam na kolejny,
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie nową czytelniczkę, cieszę się bardzo, że trafiłaś i do mnie :-)
      I dziękuje za miłe słowa, które bardzo motywują.
      A o tym, czy Lucy zaryzykuje i zaufa Jurijowi przekonasz się w następnym rozdziale, który powoli się tworzy. Baaardzo powoli, niestety :-(
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  15. Kochana Marzycielko, baardzo przepraszam, że się tyle nie odzywałam. Tłumaczenie się sesją jest banalne ale faktycznie była na tyle ciężka ze musiałam dać sobie spokój na jakiś czas. A nie lubię pisać krótkich nic nie znaczących komentarzy.
    Przeczytałam co było do nadrobienia i widze ze akcja się rozwija aż miło ^^
    Dziewczyna się nam w Soczi coraz bardziej zadomawia, coraz większą radość sprawia jej robienie zdjęć i przebywanie z Slowencami.
    Moze to za daleko idący wniosek, ale docenia każdą chwilę życia.
    Teraz o Slowencach. Zaakceptowali ją z powrotem, umieją wybaczać a to ważna umiejętność:) wszystko dzięki Tepesowi, z ktorym jak widać kroi się coś większego:)) w sumie patrząc z perspektywy czasu to tą więź było wwidać. Duzo ze sobą rozmawiali i się rozumieli, to jemu a nie Kranjcowi powiedziala prawdę. No. Także. .. Jurij na pewno nie podda się w tej walce, myślę ze jest szczery i wrazliwy. Czego o jego siostrze powiedzieć nie można xD choc Anja się pewnie pogubila albo ktoś ją mocno zranil ze taka jest teraz...
    Wróćmy do Lucy. Domyslam się ze jej mala przyjaciolka jest chora i to dosyć powaznie. Czuje to po opisie i tym 'pokoju' z którego ma wyjść. Mozliwe ze ta choroba więc jest do wyleczenia i mozliwe ze Lucy się udalo, ale nie do końca. Marko się tego pewnie wystraszyl i dziewczyna boi się teraz odezucenia jak powie prawdę Jurijowi.
    No. Ale to zobaczymy w 12stce prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Docenia każdą chwilę - to zdanie ma ważne znaczenie. Ciesze się, że pomimo niebycia na bieżąco wychwyciłaś to co najważniejsza. To dowodzi tego, że jesteś bardzo uważnym czytelnikiem :D
      I fajnie, że dostrzegasz z perspektywy czasu tą zażyłość jaka się między nimi wytworzyła, na tym mi zależało. Aby to nie było wielkie bum ale żeby rozwijało się powoli.
      Podsumowując doszłaś do bardzo trafnych wniosków, wiele w tym komentarzu jest prawdą.
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń