9 marca 2014

Rozdział 13


             Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, Soczi wciąż tętniło życiem, sportowcy zaciekle walczyli o medale, a słońce jakby na przekór panującej porze roku sprzyjało zrzucaniu kolejnych warstw ubrań. Postronny obserwator nie odnotował ewolucji jaka zaszła w drużynie Słowenii, zresztą ze sportowego punktu widzenia nie była to istotna zmiana, toteż nie mogła stanowić tematu do powszechnej dyskusji. Owszem, niektórzy dostrzegli bliższą więź jaka wytworzyła się między dwojgiem młodych ludzi, ale szanowali ich prywatność i nie zgłębiali tajemnic. Tylko ich wieczorne spotkania nieco zmieniły swój charakter. Chociaż wciąż stanowili grono przyjaciół, to jednak Lucy i Jurij zaczęli preferować bardziej kameralne warunki i odosobnione miejsca, w których mogli poświęcić uwagę tylko sobie nawzajem. Właściwie to do tych kilku dni byli praktycznie nierozłączni, poza chwilami gdy było to absolutnie niezbędne, starali się być blisko siebie. Aczkolwiek tak naprawdę, każde z nieco innego powodu.
-  Myślisz, że jestem jedyną osobą tutaj, która nie ma pojęcia o co chodzi w tej grze?
              Była tak skupiona na grze, że zadrżała gdy doszedł ją cichy szept chłopaka. Wrzask tłumu oklaskującego kolejny punkt jednej z drużyn zagłuszał słowa, ale wystarczył sam oddech by wprawić jej ciało w mrowienie. Mimowolnie się uśmiechnęła, czując taki sam gest na swoim rozgrzanym od emocji policzku. Wsparta na barierce obserwowała niezwykle zacięty mecz pomiędzy drużyną Norwegii i Japonii. I chociaż jej serce wyrywało się ku wikingom, to czuła też solidarność z Japończykami, którzy podobnie jak ona musieli uznać czyjąś wyższość. Dołączyła do wiwatującego tłumu kibiców, gdy drużyna azjatów zdobyła kolejny punkt i tym samym wyrównała wynik. Nie musiała być sportowcem by zrozumieć determinację z jaką walczyli z przeciwnikami, sama znała to uczucie aż nazbyt dobrze. Ukłucie zazdrości przeszyło ją na wskroś, kiedy zrozumiała bolesną ironię pulsujących liter na telebimie, które układały się w słowo REMIS – ona nigdy nie poczuje co to znaczy. W jej walce nigdy nie nastąpi pat, może być tylko jeden zwycięzca. W tej chwili wyprzedzała swego wroga o kilka cennych metrów, ale to mogło się zmienić w każdej chwili. Ostatecznie ułamek sekundy zaważy na tym, kto zatriumfuje – ona czy…
            Odchyliła się do tyłu z uśmiechem, który miał zagłuszyć tę chmurną myśl i musnęła usta swojego towarzysza, który przyjął ten gest z wielkim zadowoleniem. Jurij stał tuż za nią, obejmując ramionami chronił przed ewentualnym upadkiem i pieścił odsłoniętą szyję ciepłym oddechem. Nawet jeśli był totalnym ignorantem wobec dyscypliny, którą właśnie mieli okazję podziwiać, to z uwagą śledził każdy ruch zawodników. Starała się możliwie jak najdokładniej wyjaśnić mu zasady jakimi rządził się curling, ale dla kogoś kto oglądał tego typu mecz po raz pierwszy, te niuanse były trudne do uchwycenia. Dumna była z tych najdrobniejszych prób, jakie podejmował by w pełni uczestniczyć w oglądanym widowisku. Igrzyska olimpijskie wchodziły w decydującą fazę, większość rozgrywanych konkurencji miało już swoich mistrzów, nierzadko sensacyjnych, na których mało kto stawiał. Jutrzejszy konkurs miał być dla skoczków ostatnią szansą na spełnienie swoich medalowych marzeń. Kiedy kilka godzin temu wracała do hotelu, ściskając dwa bilety okupione półgodzinnym staniem w kolejce, znała już wyniki porannych kwalifikacji i domyślała się w jakim humorze będzie Jurij. Miała rację, bo siedział podminowany w pokoju analizując na monitorze laptopa swój nieudany skok. Poznała Słoweńca już na tyle, by wiedzieć jak bardzo przeżywał każdy nieudany skok. Na całe szczęście był zawodnikiem z pierwszej dziesiątki Pucharu Świata, miał więc gwarancję, że jutrzejszych zawodów nie obejrzy z perspektywy kibica. Drobny błąd jaki popełnił, mógł słono go kosztować i chociaż pewny był udziału w konkursie, to jednak zasiało to w nim ziarno obaw co do swojej formy.
            Informując go o planach na dzisiejszy wieczór miała nadzieje, że dalsza część dnia okaże się wystarczająco dobra, by zetrzeć niemiłe wrażenia chłopaka. Nie było łatwo przekonać go, by jej towarzyszył bo tak jak wielokrotnie wcześniej chciał po prostu spędzić wieczór z nią, najlepiej bez udziału osób trzecich. Zachęciła go jednak w taki sposób, że przystał na tę propozycję, nie zdradziła jednak jaką dyscyplinę będą podziwiać. Kiedy weszli na halę i okazało się, że będzie to curling nie ukrywał iż liczył bardziej na hokej albo coś w tym stylu. Nie zraziła się jego oporem wobec nowej dyscypliny i za punkt honoru postawiła sobie, by dobrze się bawił. I znów miała rację, bo z biegiem czasu Jurij wyraźnie się rozluźniał, odzyskując powoli radość ducha. Jego gardłowy śmiech, który kilkakrotnie rozbrzmiewał tuż przy jej uchu wprawiał ją w cudowny nastrój i oddalał smutne myśli, którymi karmiła ją podświadomość. Uczucie triumfu kiełkowało w niej za każdym razem, gdy przekonywała się, że w owej przemianie ma swój spory udział. Emanowała takim optymizmem, że sama jej obecność wprawiała go w dobry humor, bez konieczności innych bodźców. Czuła to zwłaszcza w tej chwili, gdy odwrócił ją ku sobie i pocałował, delikatnie smakował usta zupełnie jakby na nowo chciał zapamiętać ich kształt. Miała wrażenie, że w jej płucach wybuchły fajerwerki, a brzuch zalała fala ciepłej lawy, gdy dłoń chłopaka musnęła jej wygiętą szyję. Całkowicie poddała się tym czułym ruchom nie zaprzątając sobie głowy czymś tak prozaicznym jak to, że nie są przecież sami. Tłum wokół nich szalał, kiedy spiker oznajmił koniec meczu i wygraną Japonii, ale nie zwracali na to wszystko uwagi.
- Chyba przegapiliśmy decydujący punkt – powiedział tuż przy ustach dziewczyny, stykając się z nią czołem.  
           Wieczór, podobnie jak kilka poprzednich sprzyjał spacerom, toteż właśnie z takim planem opuścili stadion. W miarę jak oddalali się od obiektu sportowego milkły odgłosy trąbek i wiwatujących kibiców, którzy świętowali zwycięstwo swoich ulubieńców. Uliczki opustoszały i tylko gdzieniegdzie mogli napotkać przemykającą szybko sylwetkę. Oni się nie spieszyli, szli powolnym, jednostajnym krokiem nie zaprzątając sobie głowy późną porą i tylko co jakiś czas zamieniali ze sobą kilka zdań. Żadne z nich nie chciało psuć tych chwil niepotrzebnymi uwagami, woleli pomilczeć, rozkoszować się swoją obecnością i dotykiem splecionych dłoni, które kołysały się w rytm ich wspólnych kroków.  
- Zjemy coś, jestem głodna – Lucy pierwsza przerwała ową beztroskę. Jakby na potwierdzenie tych słów zaburczało jej w brzuchu. Brunet przystanął na środku chodnika, odwracając się do niej i objął ją w pasie.
- Na co masz ochotę?
           Chciała powiedzieć, że to obojętnie, bo chociażby zjadła konia z kopytami to nie zaspokoiło by to w tej chwili jej apetytu. Dokładnie w tej chwili uświadomiła sobie, że niewiele dziś jadła. Kątem oka dostrzegła budkę telefoniczną, a jej twarz rozjaśnił szelmowski uśmiech.
- Mam pomysł – zanim zdołał zapytać jaki, pociągnęła go za sobą szybko przemykając na drugą stronę uliczki. – zamknij oczy – nakazała, gdy znaleźli się wewnątrz oszklonego pudełka o małej przestrzeni. Podniosła książkę telefoniczną i ponagliła go wzrokiem.  
Obrzucił ją uważnym spojrzeniem, marszcząc brwi.
- Boję się, gdy tak mówisz… - powiedział, ale po chwili wypełnił jej polecenie.
         Usłyszał szelest papieru i miękki materiał rękawiczki na swojej dłoni. Przez moment wertował kartki szczupłymi palcami aż w pewnym momencie wskazującym palcem wybrał jedno miejsce. Otworzywszy jedno oko w oczekiwaniu patrzył jak Lucy pochyla się nad tekstem, by przetłumaczyć rosyjską nazwę.
- Piekiełko?!
- Może jeszcze raz? – zaproponował, bo szczerze powiedziawszy nazwa nie wskazywała na konkretny typ kuchni, a tym samym mogło się pod tym kryć wszystko. Jakoś nie miał ochoty na kulinarne szaleństwa i eksperymenty.
- Tchórzysz!
              Wytrzymał jej wyzywające spojrzenie i wkrótce ruszyli pod wybrany adres. „Piekiełko” okazało się być całkiem uroczą knajpką, o czym przekonali się pół godziny później, gdy wreszcie dotarli na miejsce, błądząc parę razy w wąskich uliczkach i ostatecznie pytając o drogę napotkanych mieszkańców.
             Kiedy wreszcie, grubo po północy dotarli do hotelu, Lucy miała poważne obawy co do jutrzejszego występu swego chłopaka. Gdzieś z tyłu głowy prześladowała ją myśl, że Jurij powinien już dawno być w swoim łóżku, a nie włóczyć się z nią. Chciała jak najszybciej wypędzić go do własnych czterech ścian, ale nie potrafiła odmówić sobie przyjemności jaką były szorstkie dłonie błądzące po jej drobnej sylwetce. Stali w drzwiach jej pokoju i zaledwie kilka sekund dzieliło ich od rozstania, chociaż żadne z nich tego nie chciało. Ich złączone ciała oświetlała blada poświata dając złudne uczucie intymności, choć wiedzieli, że kamera rejestruje każdy ich najmniejszy ruch.  
- Naprawdę powinieneś już iść – wykrztusiła zanim Jurij nakrył jej usta kolejnym pocałunkiem. Policzki paliły ją od silnych emocji, a oddech niemalże ugrzązł w płucach. Jęknęła, gdy dotarł dłonią pod koszulkę, przyjemnie łaskocząc jej plecy, a ona w odpowiedzi wtopiła swoje palce w czuprynę chłopaka. Przylgnęła do niego całym ciałem i pogłębiła pocałunek, mając nadzieje, że to uczucie wystarczy jej do poranka.
- Dobranoc, skarbie - zwalczyła w sobie pokusę kolejnego pocałunku i szybko zamknęła drzwi, zostawiając za nimi Jurija. Przez chwilę stała w miejscu nasłuchując czy Słoweniec odszedł i dopiero kiedy cichy dźwięk zamykanych drzwi potwierdził jej przypuszczenia, sięgnęła dłonią po włącznik światła.
         Pierwsze co zarejestrowała, to krępa sylwetka siedząca na jednym z foteli*. Zdusiła w sobie krzyk nie chcąc wywoływać paniki i wszczynać niepotrzebnego alarmu. Starała się uspokoić oszalałe serce, ale nie było to wcale łatwe.
- Mam nadzieje, że wiesz co robisz. 
            Początkowo nie bardzo rozumiała sens tych słów. Spodziewała się bardziej karczemnej awantury, dlatego te słowa wytrąciły ją nieco z równowagi, którą powoli odzyskiwała po nagłym napadzie histerii jaką było niewątpliwie odkrycie nocnego intruza w jej pokoju.
- Wiem, że jest późno…- zająknęła się szukając odpowiednich słów, ale niewiele miała argumentów na swoją obronę. Myśl, że jeszcze minutę temu obściskiwała się z Jurijem, tuż przed oczyma mężczyzny, wprawiła ją w zakłopotanie. Poczuła, że policzki na nowo się rumienią.
          Wstał i zbył jej uwagę machnięciem dłoni, dając tym samym znak, że nie o późny powrót toczy się ta dyskusja. I dopiero wtedy zrozumiała jaki inny powód mógłby mieć trener, by przeprowadzać z nią rozmowę właśnie teraz. Nie był ani głupcem ani też ślepcem, by nie zauważyć tego, co działo się między nią a jednym z jego najbardziej obiecujących zawodników. A ponieważ jako jedyny znał prawdę, musiał odpowiednio zareagować.
- Jako facet nie chciałbym być oszukiwany w tak delikatnej kwestii… ale z drugiej strony, wiem jak to na niego wpłynie…
         Ton głosu trenera zdradzał jak wiele kosztuje go ta rozmowa. Nigdy nie wtrącał się w sprawy sercowe swoich zawodników, owszem służył pomocą kiedy tego oczekiwali, ale nigdy nie ingerował do tego stopnia. Tym razem nie miał jednak innego wyboru – Jurij jest zbyt cenny jako zawodnik, a tajemnica Lucy zbyt wstrząsająca, by zdołał ją udźwignąć ktoś tak podatny na złośliwość losu jak młody Tepes.
Była bliska łez, uzmysławiając sobie jak wiele od niej zależy.  
- Więc co mam zrobić?
               Na to pytanie nie miał dobrej odpowiedzi, ale w spojrzeniu jakie jej posłał była niema prośba.

~…..~
* nawet nie wiecie jaką miałam ochotę przerwać rozdział w tym momencie. Ponieważ jednak taki manewr będzie jeszcze tutaj wykorzystywany, postanowiłam dodać całość.
Prawda, że mam dobre serduszko :-)
Ten rozdział wymęczył mnie do tego stopnia, że nawet nie miałam możliwości, aby skomentować wasze najnowsze dzieła. Postaram się to szybko naprawić.
Macie świadomość, że za dwa tygodnie będziemy odliczać dni do następnego sezonu 2014-2015?! I mam nadzieje świętować Kryształową Kulę Kamila :D

39 komentarzy:

  1. Chodzi mi po głowie pewien pomysł, ale staram się go wyrzucić ze wszystkich sił. Bo przecież nie mogłoby tak być. Nie, nie, nie. Ja chcę prawdziwy happy end.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo jestem ciekawa tego pomysłu, może akurat jest inny niż ten, o którym myślę ja :-)
      Każdy z nas ma inne pojęcie szczęścia i happy endu. Mam nadzieje, że moja wizja nie będzie aż nadto odbiegać od tej Twojej.

      Usuń
    2. Dam znać czy trafiłam, jak się już okaże. OK?

      Usuń
    3. Nie mam wyjścia, muszę poczekać. Tak samo jak Wy czekacie na kolejny rozdział :-)

      Usuń
  2. Nie. Wcale nie masz dobrego serduszka. Bo im wcale nie planujesz zakończenia w stylu "żyli długo i szczęśliwie". I to jest okropne.
    Ale więcej nie będę się dziś na Ciebie gniewać, bo podejrzewam, że - niestety - okazja do tego się jeszcze trafi.
    Curling. Muszę Ci powiedzieć, że podczas tych Igrzysk wreszcie zrozumiałam o co w tym chodzi - i strasznie mi się spodobało. Chociaż i tak zawsze będę się śmiać, że to sport dla gospodyń domowych - szczotki i czajniki ;)
    Jurij mi się kojarzy trochę z naszym Maćkiem Kotem. To są chyba podobne charaktery. A może się mylę? W każdym bądź razie to mi sugeruje, jak on mocno musi przeżywać porażki.
    Ale na szczęście ma teraz Lucy i przy niej może o nich zapomnieć. I o wszystkim innym zresztą też ;)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smutno mi, ja naprawdę chciałam dobrze :-(
      Niestety, ale muszę się z Tobą zgodzić, jeszcze będziesz miała okazję nawrzucać mi za moją skłonność do zasmucania czytelników. Z góry przepraszam.
      Też mi się wydaje, że Jurij podobnie jak Maciek, to bardzo specyficzny zawodnik. Cholernie ambitny i zamiast cieszyć się choćby z maleńkich sukcesów, dostrzega tylko porażki. Zbyt łatwo rezygnuje i nie walczy do końca. Wielokrotnie już do widziałam na przykładzie skoków Słoweńca i bardzo chciałabym, aby wreszcie się przełamał. Kurcze, przez to opowiadanie naprawdę polubiłam Słoweńców. Znaczy wcześniej też ich lubiłam, ale teraz jeszcze bardziej :-)
      Słowa uznania dla ciebie, skoro rozumiesz curling. Dla mnie to wciąż tylko szczotki i czajniki :D

      Usuń
  3. Nie mam pojęcia co planujesz, ale czekam na HAPPY end.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najpierw tak uroczo, ten spacer, buziaki, knajpa... Nawet curling którego ni w pięty ni w kopyta nie rozumiem wydawał się być całkiem sympatyczny. I to jakże całuśne pożegnanie przy pokojowych drzwiach.
    Przeczytałam sobie gwiazdkę, tak patrzę: * - chciałaś skończyć tutaj. I już miałam dziekować za to, że tego nie zrobiłaś, ale... Goran Janus w pokoju Lucy?! I nawet mi nie mów, że się mylę ja wiem swoje: ta niema prośba mówi "rozstań się z Jurijem dla jego dobra, jak się dowie o twojej chorobie to oszaleje bardziej niż jak go zostawisz, a jak go nie zostawisz to stanie się gorszym zawodnikiem" + będą mieli związek oparty na kłamstwie, ale to tak nawiasem mówiąc. No ale Goran, czego ty wymagasz, cholerka! Nie wierzę w to co czytam i to co podsuwa mi własny mózg. Chciałabym się mylić, ale to chyba niezbyt możliwe :c
    No ale i tak będzie happy end, prawda? Proszeeee, nie kończ tego tragicznie! Nawet ten happy end nie musi obejmować "i żyli długo i szczęśliwie razem na zawsze", błagam tylko, nie zabijaj jeeeej. Tak mi sie smutno zrobiło przez to że ona umiera.. No właśnie, nawet nie wiemy na co! Na raka? Może, kto wie. Przerwałaś to jedno słowo pocałunkiem, ugh! :p
    Tak więc czarno widzę przyszłość Lucy i Jurija ale nadzieja umiera ostatnia ;3
    Pozdrawiam, weny życzę, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prośba Janusa ma podobny charakter jak ten, o którym wspominasz. Po prostu zna swojego zawodnika, jego psychikę i wie jak mógłby zareagować na tajemnicę Lucy. Chce mu tego zaoszczędzić, przynajmniej na czas trwania igrzysk, a przecież są jeszcze Mistrzostwa w lotach, puchar świata.
      Niestety ten związek już jest oparty na kłamstwie ze strony Lucy.
      Jak wspominałam każdy z nas inaczej postrzega happy end, ale postaram się dać im maksimum szczęścia. Zasługują na to, prawda :-)
      Tajemnica wyjdzie na jaw prawdopodobnie w następnym rozdziale. Już widzę Wasze uśmiechnięte twarze ;P

      Usuń
  5. Jejku. Jurij i Lucy są tutaj tacy słodcy. I kurde, nawet nie wiesz jak bardzo mi tutaj brakuje naszej ulubionej maskotki w roli zazdrośnika. Pewnie płacze w kącie i się nie udziela. No to teraz już wiemy, czemu nasz Jaka tak słabo skakał w czasie Igrzysk. No ale od początku. Jeju. W sumie to się nie dziwię Jurijowi, że mu się nudziło na Curlingu. Mi też by się nudziło, nie ogarniam tego sportu i jakoś nie chcę ogarnąć. No ale starczy o mnie. Oni są tacy uroczy, słodcy i wgle jaram się nimi. Ale ona coś ukrywa. Ona jest chora, tak? I ona umrze (prędzej czy później na pewno). I dlatego Janus ma wątpliwości. Jestem ciekawa, czy by interweniował, gdyby sprawy potoczyły się inaczej i para zaczęła by się migdalić w jej łóżku zupełnie nieświadoma z obecności trenera. I kurde. Początkowo miałam nadzieję, że to jednak Jaka, nawet jeśli nie pasował do opisu, a tutaj trener. Nie żebym go nie lubiła, ale brakuje mi tego słodziaka (nie mów tylko Michiemu, że go tak nazwałam..) Jaki. No bo on taki pocieszny chłopak. I coś czuje do Lucy.
    Yh i ja nie chcę, by przez Janusa ich związek ucierpiał. No bo on się troszczy o dobro zawodników, ale kurde, nawet jeśli ona jest śmiertelnie chora, to miłość podobno uskrzydla i daje nadzieje. A jeśli jest kilka kroków przed chorobą teraz, to z pomocą miłości może jej uciec jeszcze bardziej.
    I ja wiem. Komentarz bez sensu i wgle, ale ja dziś mam okropny humor i chyba przesadziłam z cukrem i to dlatego.. Także wiesz. Nie przejmuj się moimi głupotami, pisz dalej, poproszę jednak o pojawienie się w końcu Jaki, bo bez niego to nie to samo.
    Pozdrawiam cieplutko :**
    A i bym zapomniała. Pytałaś kiedy u mnie coś nowego. Niestety nieprędko. I nie. Nawet nie chodzi o stanie w kolejce do laptopa, ale dorosłość się zbliża wielkimi krokami i mam dużo do ogarnięcia przed piątkową imprezą, do tego nauka i sama rozumiesz. Nie martw się. Peterek nie ucieknie ;P
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, będzie i Jaka. Przynajmniej jest taki plan, by maskotka pojawiła się w następnym, bardzo ważnym rozdziale :-) Cierpliwości.
      Ciesze się, że nie jestem wyjątkiem jeśli chodzi o curling. Ja też nie mam pojęcia o co w nim chodzi, ale nie przeszkodziło mi to w oglądaniu kilku transmisji. Inna sprawa, że cieszyłam się z rzekomych punktów drużyny w momentach, gdy tych punktów w ogóle nie było :-(
      Haha, rozśmieszyła mnie wizja baraszkującej pary, tuż pod nosem trenera. Nie no, myślę że w odpowiednim momencie by się ujawnił, ale nie chciałam tego sprawdzać :D
      Podoba mi się twoja odpowiedź na tezę :ona umrze? Cytując ciebie - prędzej czy później, na pewno. Jak każdy z nas. W następnym rozdziale ( I Jaka w nim będzie!) postaram się wszystko wyjaśnić.
      Rozumiem, rozumiem. W dorosłość wkracza się tylko raz. Udanej imprezy życzę zatem :-)

      ps. spokojnie, nie powiem Michiemu. Ale lepiej przywiąż Petera, bo znowu ucieknie do Tesco :D
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Haha. Za późno. Peter się zabarykadował w Tesco w dziale z owocami i wyczekuje na promocje na banany..
      Także wiesz.. Jak będzie po promocji, to może wróci ;p
      Kurde będzie Jaka w następnym? <3 No w końcu, stęskniła się za nim :D Jejku to ja czekam z niecierpliwością na następny. Pisz szybciutko :*
      I dziękuję, dziękuję. Mam nadzieję, że impreza się uda.
      Buziaki :*

      Usuń
    3. Mam już zarys kolejnego rozdziału i Jaka się na niego załapał. Szczęściarz :D
      Biedny Peter, może trzeba z jakąś pomocą humanitarną do jego jechać. Oby się tylko doczekał na tą promocję. Jakby co to może wpaść do mnie, specjalnie na tę okazję kupię tonę bananów :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. mi zostały dwa dni do wujazdu do Harrachova :D nie myslę, jeszcze o Planicy xD
    Wgl, co to ma znaczyć? Ten ostatni fragment!
    Że Goran się wtrynia w relację na lini Lucy-Jurij...
    Mam nadzieję, że to szybko wyjaśnisz!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, zazdroszczę wyjazdu. Życzę udanej podróży i mnóstwa dobrych wrażeń :-)
      Musze stanąć w obronie trenera, bo niestety taką ma funkcję, że musi chronić zawodników. Zauważ, że niczego nie żąda, nie grozi - on tylko wymownie milczy.
      Wszelkie wyjaśnienia pojawią się następnym rozdziale. Tylko jeszcze nie wiem kiedy uda mi się go napisać. Wypadałoby zacząć, co nie :-(

      Usuń
  7. I znowu jakieś tajemnice. Strasznie ciekawi mnie co wymyśliłaś. Postać Lucy od początku jest tajemnicza, a teraz stała się jeszcze bardziej intrygująca.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że Lucy Cię intryguje. Taki właśnie był mój zamiar, aby stworzyć tajemniczą postać, ale jednocześnie sympatyczną w oczach czytelnika.
      Co wymyśliłam? Hmm, dowiesz się w następnym rozdziale ;-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Miałam wczoraj skomentować, ale się wyłożyłam na łopatki i przybywam dziś :)
    Łączę się w bólu z Jurijem z powodu curlingu. Nienawidzę tej dyscypliny, nudna jak flaki z olejem. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak się chłopina musiał wynudzić xD
    Ach urocza para z Jurisa i Lucy i coś czuję, że wszystko co napisać zapewne pęknie jak banka mydlana, co?
    Pozdrawiam ciepło i wenki! Zaskakującej dla nas wenki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czego się nie robi dla miłości, prawda. Można nawet zanudzić się na śmierć przy oglądaniu curlingu :D
      Ja też się łączę z nim w bólu, też nie wiem o co chodzi w tej dyscyplinie. Dla mnie to wciąż szczotki i czajniki :)
      Zdradzę, że ktoś przebije ten balonik szczęścia.
      Postaram się zaskoczyć i dzięki za życzenia weny. Przyda się.
      Pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
    2. Curling jest fascynujący! Strasznie żałuję, że w tym roku przegapiłam prawie całe rozgrywki :( 4 lata temu byłam na bieżąco, oglądałam i po pewnym czasie nie mogłam odejść od telewizora, bo to było takie świetne. A teraz tak jakoś minęło i już był olimpiady koniec :(

      Usuń
    3. O matko!!!
      Trafiła się fanka curlingu. Gratuluje łepetynki, skoro rozumiesz o co w tym wszystkim chodzi. Być może wymaga to więcej cierpliwości, a ja niestety tego nie mam. Jak napisałam dla mnie to szczotki i czajniki. Ale nie powiem jak tatuś (wielki fan każdej dyscypliny) oglądał to było na kim oko zawiesić :D

      Usuń
  9. Ejj.. no jak mogłaś? Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parafrazując Kamila : Jestem autorką, wolno mi :D
      Postaram się szybko napisać kolejny rozdział, mam na niego plan. Tylko z czasem gorzej.
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Curling ... Boże! Ja też tego nie rozumiem! A starałam się ... na prawdę się starałam zrozumieć cokolwiek w tej dyscyplinie podczas Igrzysk, ale z marnym skutkiem. Nie ważne ... ale jeśli miałabym pod ręką taką miłą osobę jaką miała Lucy ... chociaż nie, w tym przypadku Jurij ... to bym z pewnością wybrała się oglądać tą konkurencje :) Ale jak romantycznie się zrobiło! Tak miło się czyta o tej dwójce, że końcówka wręcz przeraża. Przez chwile nawet sądziłam że trener chce Lucy złożyć jakąś niemoralną propozycję względem swojej osoby ... Boże, ja i moje pomysły O.o A tu wcale lepiej nie jest. Co to się stanie teraz ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nas coraz więcej. Chyba powoli możemy założyć klub "antycurlingowy" ;-)
      Właśnie, czego się nie robi dla ukochanej osoby, można nawet się wynudzać na meczu i rżnąć głupa, że się rozumie o co w tym chodzi. Lubię takie romantyczne scenki, proste gesty, które znacznie więcej wyrażają niż słowa. Zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym. Wiesz co mam na myśli, prawda?
      Janus i niemoralne propozycje? naprawdę masz bujną wyobraźnie :-)
      Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  11. To niesamowite jak bardzo potrafisz intrygowac! Za kazdym razem zadaje sobie pytanie, czy bedziesz jeszcze w stanie mnie czyms zaskoczyc i za kazdym razem zaskakujesz mnie jeszcze bardziej. Nie mam pojecia jak Ty to robisz, ale zaniemowilam wlasnie. Mimo, iz moje klawisze nadal stukaja w klawiature, ja nie moge wydusic z siebie ani jednego slowa... Mozliwe ze wariuje powoli, ale owa tajemnica Lucy niszczy moja glowe... Co to moze takiego byc? Jest mezatka? W trakcie rozwodu? Porzucila swoje dziecko? A moze Miran jest jej ojcem, a co za tym idzie Jurij bratem? A moze jest matka Jurija? Ale to nie mozliwe ze wzgledu na ich wiek, no nie? Wiec pozostaje mi mezatka, porzucone dziecko, siostra Jurija lub tez byla kochanka Mirana. Albo za mlodu wyszla za Kranjca i o tym zapomniala? Juz sama nie wiem... Jak wczesniej wspominalam, wariuje przez Ciebie. Mozliwe ze bedziesz mi musiala kupic tabletki przeciwnerwowe, czy jak to sie tam mowi...
    Czas na maly szantaz, chyba... Szkoda ze wieczorami nigdy nie mam mozliwosci okupowania gadu-gadu. Inaczej bym juz dawno wydusila z Ciebie wszystko i blagala o zmiane wersji :D
    Pozdrawiam serdecznie, kiciak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę się staram Was zaskoczyć. I prawdę powiedziawszy kiedy rozdział jest gotowy to często wcale nie mam świadomości, że mi się to uda. Ale ciesze się, że jednak się udaje. To mnie motywuje. Zresztą o czym ja gadam w ogóle, z pewnością wiesz o czym mówię ;-)
      Już zapomniałam jakie Ty masz zawsze fajne teorie odnośnie moich bohaterów. Muszę cię jednak rozczarować, bo tym razem nie trafiasz. Jestem jednak pewna, że w gruncie rzeczy wiesz co tutaj się stanie.
      Ja niestety też nie bardzo mam czas na gadu, wiec chyba jestem bezpieczna od szantażów?! Dobrze, bo wtedy pewnie wszystko bym ci wypaplała od razu, a tak jesteś w pełni zaskakiwana :-)
      Również pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  12. Curling... emocje jak przy zamiataniu podłogi, że tak powiem. Ale i tak to lubiłam oglądać.
    Lucy i Jurij są razem tacy słodcy. Lucy dzięki niemu zapomniała o chorobie, ale ona wciąż jest. I mam takie niemiłe przeczucie, że może im zabrać szczęśliwe zakończenie ich historii. Choć oboje na nie zasługują.
    Nie pozostaje mi nic innego niż cichutko nadal liczyć na happy end i czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli lubisz ekstremalne doznania, skoro lubisz oglądać curling :-)
      Masz rację, zasługują na szczęście, więc staram się ich uszczęśliwiać w miarę możliwości. Ale nie chcę was zalać słodkością. Musi być troszkę dramatyzmu, prawda?

      Usuń
  13. Żadne tam dobre serduszko, bo może i zakończyłaś rozdział w bardziej cywilizowanym momencie, ale i tak dałaś do myślenia;D i jedyną różnicą pomiędzy takim wyjściem a tym, co chciałaś zrobić wcześniej, jest tylko rzecz, nad którą się teraz będzie głowić pewnie każdy Twój czytelnik - nie będziemy się już zastanawiać nad tym, kto ją niepokoił, a nad tym, co to za tajemnica.
    Czy ja Tobie już wspominałam, że nie ułatwiasz?:D
    Jeżeli chodzi o wielką miłość do curlingu, której u Jurija niewątpliwie nie widać, w tej kwestii jestem w stanie w zupełności się z nim zgodzić. Może to i ignorancja, ale chyba nawet piłka nożna ma więcej sensu niż szorowanie lodu szczotkami;D
    Myślę sobie jednak, że Tepes zniósłby naprawdę wszystko, jeśli tylko wiązałoby się to z obecnością Lucy u jego boku.
    Tak, na pewno nie można powiedzieć, że Igrzyska to najlepszy czas na zawieranie związków. Wiąże się to jednak z naprawdę potężną dawką emocji i pewnie człowiek nie skupia się w stu procentach na tym, po co tam przyjechał. Ale z drugiej strony... Miłość uskrzydla, prawda?
    Pozdrawiam.
    [piec-sekund]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli i tak źle.Niedobra ja, niedobra :-(
      Powiem więcej, nawet piłka nożna w wykonaniu naszej reprezentacji ma więcej sensu niż curling :D
      Podczas igrzysk zawodnicy mają co innego na głowie to fakt, ale z drugiej strony obecność kogoś bliskiego pomaga. Miłość uskrzydla - ale nie zawsze wystarczy do szczęścia.
      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Curling...Nie kumałam, nie kumam i chyba kumieć już nie będę :D Ale grunt, że nasza dwójka powoli wkraczała w rytm i coś tam próbowali ogarnąć mimo, że przegapili decydujący punkt. Nie ładnie tak :P
    Uwielbiam ich razem, są mega uroczy ;) Podobają mi się ich romantyczne gesty, słówka, pocałunki...;)
    Tylko ta końcówka mnie trochę zaniepokoiła. Było tak słodko, a nagle co? Co się wydarzyło? Nie wiem, nic mi nie przychodzi na myśl, bo to może być dosłownie wszystko! Chyba Goran nie ma zamiaru psuć ich związku, co?
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to Janus nie chce niczego narzucać Lucy, on tylko martwi się o swego zawodnika. Nie można mu się dziwić prawda? :-)
      Ciesze się, że właśnie w tych prostych gestach dostrzegasz uczucie jakie ich łączy. Nawet podczas curlingu Jurij udowodnił jak ważna jest dla niego Lucy, skoro przetrwał cały mecz. Wiadomo dla bliskich nam osób jesteśmy zdolni do największych poświęceń :D

      Usuń
  15. Komentarz miał być we wtorek, zaraz po moim powrocie, ale niestety najpierw się trochę pokłóciłam z bloggerem, jak mi zjadł cały długaśny komentarz, a później dorwało mnie choróbsko i to tak, że zwaliło mnie z nóg na kilka dni. Także wrzucam ten komentarz dopiero dziś.
    Przede wszystkim zastanawiam się, o co tak naprawdę chodzi Janusowi, bo jeśli o to, że Jurij powinien znać prawdę, to nie sposób się z nim nie zgodzić. Jeśli natomiast o to, żeby Lucy pod jakimś byle pretekstem zostawiła chłopaka, to uważam, że to podłość ze strony trenera. Widać, że tym dwoje naprawdę na sobie zależy, że troszczą się o siebie i myślę, że rozstanie w tym momencie byłoby znacznie boleśniejsze niż poznanie prawdy o Lucy – tzn. zakładając, że moje teorie są prawdziwe to o chorobie Lucy. To fakt, że na chwilę obecną zbudowali związek na kłamstwie, a może raczej powinnam powiedzieć ‘na przemilczanej prawdzie’, bo przecież ona w żaden sposób go nie okłamuje odnośnie swoich uczuć. To wszystko co się między nimi zrodziło jest jak najbardziej prawdziwe i szczere. W dodatku naprawdę piękne. Niesamowicie mi się podoba, jak opisujesz ich jako parę i to od samiuteńkiego początku, który był w poprzednim rozdziale, a ja niestety nie zdążyłam go skomentować. Odwołam się jednak do tego ich początku, do tego pocałunku i słów Jurija ‘A teraz spróbuj mnie przekonać, że to niczego między nami nie zmieniło’. Haha, mówiłam, że jak on się posłuży tym najprostszym a zarazem najskuteczniejszym argumentem, to ona nie będzie w stanie tego zakwestionować. Brawa dla niego. Chłopak zagrał va bank ale dzięki temu zgarnął najwyższą nagrodę. W ogóle w poprzednim rozdziale to mi Jurij imponował, rozśmieszał mnie – jak spał na spotkaniu z ojcem – a także mocno zaskoczył, ale tak pozytywnie tym, ze pił właśnie z Ryśkiem. W końcu Rysiek pojechał po jego siostrze i to tak fest, że aż poczuł się chłopak w obowiązku bronić siostry, a później się skuł z Richardem. W sumie może szybko dotarło do niego, że dziewczyna na to wszystko zasłużyła, w końcu nie był to jej pierwszy taki wybryk i Jurij doskonale wiedział jakim gagatkiem jest jego siostra. Poza tym dotarło do niego, że słowami chłopaka kierowało złamane serce Freitaga. Biedny Ryś swoją drogą, chętnie go pocieszę (tylko co niektóre inne Niemaszki nie powinny o tym wiedzieć :D).
    Wracając jednak do Jurija i Lucy – ich początek był cudny, ale ich związek jest równie wspaniały, bo jest taki prawdziwy i właściwie zwyczajny, jeśli pominąć to co my wiemy, a Jurij nie. Ona troszczy się o niego i robi wszystko, żeby nie myślał o nieudanych skokach. On jest skłonny znosić nawet curling – ni w ząb nie pojmuje tej dyscypliny, ale jako miłośniczka wszystkiego co związane z lodowiskiem, lubię czasem sobie na to popatrzeć – aby tylko pobyć sobie z nią, aby spędzić miły, taki w sumie romantyczny wieczór. Takie ‘nieważne gdzie, ważne, że razem’. Było też trochę zabawy i dreszczyku przy tym wybieraniu miejsca na jedzenie i urocza scenka pokazująca potrzeby typowo fizycznej bliskości. Są naprawdę tak uroczo zwyczajni i realni, a zarazem wręcz magiczni. Tylko na nieszczęsna tajemnica. Tak, Jurij zasługuje żeby ją znać, ale z drugiej strony nie dziwię się Lucy, że boi się przyznać. No bo przecież teraz wie, że chłopakiem kierują czyste i takie typowe dla młodych ludzi uczucia. Zero strachu przed tym co będzie czy współczucia. Poza tym jeden facet już ją zostawił, kiedy się dowiedział i choć ciągle wierzę, że Tepes by tak nie postąpił, to jednak gdzieś tam w podświadomości dziewczyny na pewno żyje obawa – przed rozstaniem albo przed poczuciem, ze zostanie z nią z litości.
    kocham bloggera.... cdn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie mogą się cieszyć swoim uczuciem jak zwykli młodzi ludzie i myślę, że ona dlatego nie jest w stanie mu powiedzieć, bo chce choć przez chwilę sama poczuć się zwyczajnie, tak ot – zakochana. Nawet spróbować przy nim na chwilę zapomnieć o chorobie. No tylko ciekawe co teraz, kiedy Janus w sumie postawił ją pod ścianą. Niby nie kazał jej czegoś zrobił, ale zasugerował, ze powinna.
      Niesamowicie podobało mi się też to, jak ona porównywała ten curling do swojej sytuacji. Z jednej strony mi się serce rozdarło przy tym, że w jej sytuacji może być tylko jeden zwycięzca, ale z drugiej strony dałaś mi nadzieję tym, że ona na razie przegania swojego wroga, że jest przed nim. Może więc ma szansę, aby cały ‘mecz’ wygrać? Och, jak ja bym chciała, aby była taka szansa. Łapię się każdej iskierki nadziei, jak chociażby tego, że Japonia wygrała. A nie wiem czemu, ale na początku tych jej rozmyślań odniosłam wrażenie, że Japonia jest tak naprawdę skazana w tej walce na pożarcie, że nie ma najmniejszych szans na zwycięstwo. W rezultacie jednak to oni wygrali. Może więc tak samo będzie z Lucy? Może wydaje się, że ona jest w tej walce bez szans, że tak naprawdę zwycięzca może być tylko jeden, ale w rezultacie, to może właśnie ona w finale będzie unosić ręce w geście triumfu? Och jak bardzo bym chciała w to wierzyć, tak bardzo, ze zapewne sama sobie wymyślam takie przesłanki, takie niuansiki ukryte niby między wierszami. To dlatego, że ja tak bardzo nie chcę uwierzyć w to, że ona na końcu umrze. Nie zgadzam się. Pogodziłam się z myślą, że jest chora, ale nie pogodzę się, że nieuleczalnie. Niech się trzyma tej przewagi nad wrogiem, niech się nie daje i jak najdłużej będzie szczęśliwa z Jurijem, bo stanowią cudowną parę. Taką niesamowicie kochaną. W związku z tym niech nie słucha żadnych złych przestróg pana trenera. Jurijowi musi kiedyś wyznać prawdę i wiem, że im dłużej będzie zwlekać, tym będzie trudniej jej to zrobić. Pod żadnym pozorem niech jednak go nie rzuca. To najgorsze co mogłaby chyba zrobić.
      No ale ja mogę tylko czekać cierpliwie na to, co Ty postanowisz. Na to jak potoczysz ich losami. Dlatego czekam cierpliwie na kolejny rozdział.

      Usuń
    2. Tak naprawdę to Janus nie ma złych intencji. Nie chce do niczego zmuszać Lucy, ale też nie może stać obojętnie. Kwestią najważniejszą nie jest to czy Jurij się dowie, ale kiedy się tego dowie, bo to może źle się odbić na jego formie nie tylko w Soczi, ale też później….STOP – bo znów za dużo zdradzę.
      Fajnie, że dostrzegasz to co łączy Lucy i Jurija jako coś mocnego i prawdziwego. Nawet jeśli w tej chwili nie do końca szczerego ze strony dziewczyny. Inaczej – uczucie jest szczere, ale przecież przemilczanie prawdy to też forma kłamstwa. Z drugiej strony jak sama twierdzisz po tym co spotkało ją ze strony poprzedniego faceta, nie dziwmy się, że to ukrywa. Widzę, że masz dla niej też usprawiedliwienie milczenia i cieszę się, że ma w tobie sojusznika ;-)
      Jurij wpadnie w samozachwyt jak go tak będziesz komplementować. Ale to fakt, ma chłopak głowę na karku i potrafi wykorzystywać odpowiednie argumenty we właściwym czasie :-)
      Na razie Lucy i Jurij w swojej obecności zapominają o przyziemnych sprawach, ale jak to bywa w życiu, one kiedyś się muszą o nas upomnieć.
      Idealnie rozszyfrowałaś motyw z curlingiem. W czytaniu między wierszami jesteś mistrzem. Gratuluje i bardzo jestem zadowolona, ze ci się podobało. Za kilka rozdziałów dowiesz się kto ostatecznie zostanie zwycięzcą. Na razie cierpliwości.
      Nowy rozdział już jest, dzisiaj skończyłam, ale muszę go jeszcze przeanalizować i być może nawet napisać od nowa :D Powinien pojawić się jutro po konkursie.
      Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę :-)

      Usuń
    3. To ja czekam niecierpliwie na jutro :) A teraz, tak w kontekście tego rozdziału i curlingu - http://25.media.tumblr.com/b5e202ebf44b4a3404860ff77f557378/tumblr_n2e5cdsabG1tua5xko1_500.jpg
      Jurij powinieneś się z kimś zaprzyjaźnić :D

      Usuń
    4. O matko, zabiło mnie to zdjęcie :D
      Coś czuję, że dzisiaj nie odpędzę się od curlingowych snów. Także zmykam śnić..... ;-)
      Jurij dołącza do drużyny.

      Usuń